niedziela, 8 lipca 2018

12# "Pocałunek Cesarza"


Tytuł: Pocałunek Cesarza
Rok wydania: 2018
Wydawnictwo: Noae Res
Ilość stron: 450

~***~
Główną bohaterką książki jest młodziutka Charlotte, bodajże dwudziestocztero- lub dwudziestopięcioletnia. Pochodzi z rodziny można powiedzieć, że o dobrym statucie, gdyż jej ojciec jest emerytowanym wojskowym, a matka znana jest z wyprawianych bali, po za tym mieszkają w dworku, do którego przylegają ogromne zielone tereny. 

Z opisu książki wiemy, że dostaniemy romans w dziewiętnastowiecznej Francji, na co się ucieszyłam, jednak potem nieco się rozczarowałam. 

Przez pierwsze dwieście stron miałam ochotę udusić główną bohaterkę za jej zachowanie. Dziewczyna ma ponad dwadzieścia lat, ma narzeczonego, który mówi jej, że przez jej urodę interesują się nią inni mężczyźni, a potem zapewnia, że kocha ją i bardzo tęsknił, po czym gdy idą w ustronne miejsce obwieszcza jej, że dostał posadę u cesarza i musi wyjechać, a także zamieszkać na stałe w wersalu. Chartlotte robi narzeczonemu awanturę i wszystko kończy się tak, że Victor ( jej narzeczony) wyjeżdża i kończy związek. 

Dziewczyna jest załamana, jednak w końcu znajduje pocieszenie u młodego lekarza, który przyjechał z Paryża i jego rodzina mieszka w sąsiedztwie. Powoli coś się rozwija między bohaterami, Charlotte stwarza pozory, że nie chce się angażować, gdyż wciąż tęskni za Victorem. W końcu, gdy między nią, a młodym lekarzem, Franciszkiem, dochodzi już do czegoś zostaje dostarczony list od byłego narzeczonego, a w nim zaproszenie na bal od samego cesarza. 

Dalej nie będę zdradzać fabuły, jednak powiem tyle, że bohaterka stanie przed trudnym wyborem, którego mężczyznę wybrać. Dlaczego trudnym? A no dlatego, że nasza Charlotte biega od jednego do drugiego i zachwyca się ich ustami, czując do każdego z nich coś więcej. 

Znacznie ciekawiej robi się w drugiej połowie książki, która naprawdę ratuje tę historię. 

Do minusów, jakie rzuciły mi się w oczy podczas tej książki to między innymi:

1. W pierwszej połowie na dworku rodziców Charlotte prawie nie widać służby, co odbija się na takich momentach:

a) spacer Charlotte z Franciszkiem po lesie, gdzie powinna towarzyszyć im jakaś opiekunka, ktoś kto pilnował w dawnych czasach czystości panienki (oczywiście nie zawsze wychodziło, jednak taka osoba musiała być, bez tego dziewczyna z szanowanej rodziny nie mogła wychodzić i być sam na sam z mężczyzną)

b) nauka młodszej siostry, którą nota bene uwielbiam, za jej edukację również powinna być odpowiedzialna guwernantka, a nie matka, pani domu nie miała czasu na uczenie swoich dzieci przez co zajmowała się tym służba, mogła mieć zdawane raporty o postępach, lecz raczej nie zajmowała się tym, gdyż zwyczajnie doglądała domu.

2. Kolejna rzecz jaka rzuciła mi się w oczy: język i zwroty grzecznościowe. 

Francuzi są bardzo uczuleni na punkcie języka i zwrotów grzecznościowych. Jeśli o coś proszą, zawsze na końcu zdania znajduje się "s il vous plait" tł. dziękuję, lub kiedy o coś się pytają, również jest używana ta formułka w znaczeniu przepraszam, zawsze dziękują i do czego zmierzam. 

Bohaterzy za szybko zwracali się do siebie bezpośrednio po imieniu. Według mnie należałoby dłużej pociągnąć zwroty typu: panienko, panie, paniczu - wtedy nadałoby to jeszcze lepszego klimatu.

Tak samo język! Wydał mi się zbyt nowoczesny, jak na dziewiętnastowieczną Francję. 

Podsumowując czytać nie czytało się strasznie, jednak pewne zgrzyty były. Książkę mogę polecić na odstresowanie się np. jak w moim przypadku po egzaminach, czy na leniwe popołudnie. 

Moja ocena ze względu na lepszą drugą połowę podniosła się do 5/10, a książkę miałam okazję przeczytać dzięki organizowanemu booktour'owi u @zaczytanajola na instagramie, za co dziękuję! 

08.07.2018
Alpha

niedziela, 24 czerwca 2018

11# "Ostrze zdrajcy"



Tytuł: Ostrze Zdrajcy
Tytuł angielski: Traitor's Blade
Seria: Wielkie Płaszcze (Tom 1)
Rok wydania: 2017
Wydawnictwo: Insignis
Ilość stron: 420

~***~
" - Bijesz jak baba.
Kest przestał bandażować mi nogę i powiedział:
- Kobiety stanowiły niemal trzecią część Wielkich Płaszczy króla Paelisa.
Szkoliłeś większość z nich. Czy nie biły dość mocno?"

Wielkie Płaszcze - trybuni przemierzający królestwo z zamiarem szerzenia sprawiedliwości w imię króla. Brzmi pięknie, jednak to nie jest szczęśliwa opowieść o wymierzaniu złym sprawiedliwości. To źli sprawują tu władzę, a król nie żyje. Wielkie Płaszcze są w rozsypce, a lud nazywa ich "trattari" - obdarte peleryny. De Castell zabiera nas w podróż po przez krwawą krainę, podczas której nie szczędzi bohaterom wrażeń. 

Z początku historia bardzo przypominała mi trzech muszkieterów ze względu na przedstawioną trójkę z bractwa Wielkich Płaszczy, jednak z czasem zaczęło przypominać to bardziej "Grę o Tron". Bohater, który dostaje co chwilę łupnia od życia, walka książąt o władzę, zabójstwo króla i sadyzm autora. Serio. Znienawidziłam autora już po 70 stronie... jednak i tak historia bardzo mnie wciągnęła

" - Książki bywają dobrymi przyjaciółmi, Falcio."

Czytałam z zapartym tchem przygody Falcia i naprawdę nie byłam w stanie przewidzieć co dalej się wydarzy. Sam styl autora jest specyficzny, lecz przyjemny, dzięki czemu czyta się bardzo przyjemnie, pomimo że czasem chce się wyrzucić książkę za okno. Emocje, które wywołuje, to coś niesamowitego. Śmiech, który zaraz przechodzi w płacz, aby za krótki moment czuć czystą, ognistą furię skierowaną przeciwko antagonistom. Nadzieję, na to że słowa Falcia dotrą do tłuszczy i wywołają zamierzony efekt, po czasem gorzkie rozczarowanie, kiedy siedzi się z książką i krzyczy na bohaterów za ich bezmyślność. To jest dobra książka, książka, którą się przeżywa i czeka na kolejne tomy z nadzieją, że pojawią się jak najszybciej. 

" - Nie znam was. Nie znam żadnego z was, 
nie wiem, kim jesteście ani jakie macie zamiary.
Nie przyszedłem tu zaczynać żadnej rewolucji, nie jestem znakiem
i święci mi świadkiem, że nie jestem tu po to, 
by posłać kolejnych dobrych ludzi na śmieć."

Skoro o świętych mowa, to biję czołem, za wymyślenie takich nazw! Nie raz parskałam śmiechem, kiedy przeczytałam nazwy patronów, którym oddają cześć!

" Jeśli Kest zostanie kiedyś świętym, najwyższym uosobieniem ideału,
będzie świętym Kestem Co Się Nigdy Kurwa Nie Nauczy."

XD
Nie sądzę, aby do tego był potrzebny jeszcze jakiś komentarz :"D.

Kolejna rzecz, która przypadła mi do gustu to Ganath Kalila - tydzień krwi. Dzięki temu wydarzeniu autor zręcznie wplata informacje na temat ukazanego nam świata, dzięki czemu jeszcze bardziej możemy go poznać. Podczas trwania tego "święta" Falcio napotyka wiele interesujących postaci, które polubiłam, a także znienawidziłam. 

Na koniec wspomnę tylko, że cieszę się ogromnie z wykorzystania berserków i czekam niecierpliwe aż kolejny tom wpadnie w moje łapki. Tym czasem wystawiam ocenę 10/10.

24.06.2018
Alpha

wtorek, 12 czerwca 2018

10# "Kredziarz"


Tytuł: Kredziarz
Tytuł angielski: THE CHALK MAN 
Rok wydania: 2017
Wydawnictwo: Czarna Owca 
Ilość stron: 384

"Śmierć dotykała innych ludzi, 
nie naszych rówieśników, 
a zwłaszcza nie tych, których znaliśmy.
Była odległa i abstrakcyjna, ale na pogrzebie Seana Coopera
chyba pierwszy raz zrozumiałem, 
że tak naprawdę czai się tuż za rogiem."

Kto by pomyślał, że rysowanie ludzików z kredy może być czymś więcej niż tylko dziecinną zabawą? Ed i jego banda nie zdawali sobie sprawy, że idąc za rysunkami odnajdą coś, czego wcale nie chcieli odnaleźć, a zwyczajne rysunki okażą się okruszkami wysypanymi na drodze. 
Po trzydziestu latach historia powraca do Eda, który wiódł prawie normalne życie, mieszkając w swoim starym domu i ucząc w szkole języka angielskiego. Jednak wspomnienia wracają w momencie kiedy dostaje kopertę z rysunkiem wisielca oraz kawałkiem kredy. 

O tej książce słyszałam bardzo dużo dobrego i sięgając po nią wiedziałam, że będzie to kawał dobrej historii. Nie myliłam się! Już po przeczytaniu prologu przeszedł mnie dreszcz. Dzięki płynnemu i dopracowanemu stylowi autorki przez książkę dosłownie się płynęło. Osobiście przepadłam już po po pierwszych stronach historii. 

"- Nigdy niczego z góry nie zakładaj - powiedział mi kiedyś ojciec.
- Zakładać to można ciepłe gacie w zimie."

Po pierwsze: Uwielbiam humor autorki! Nie raz płakałam ze śmiechu.
Po drugie: Rozwiązanie całej historii to mistrzostwo! Do ostatniej strony nie miałam pojęcia kto tak naprawdę jest winny, no i kto zabrał głowę ofiary! ( Ci co przeczytali będą wiedzieć o co chodzi ;p Nie chcę spojlerować!). Zakładałam wiele opcji, ale autorka i tak dała mi po nosie z czego się ucieszyłam, bo jeśli zrobiłaby tak jak podejrzewałam, to bardzo byłabym zła za takie popsucie historii! A, tak to po prostu majstersztyk!

"- Ed! Przecież ty kochasz zwierzęta.
- Owszem. To Łapka mnie nienawidzi.
- A tam, wygadujesz. Łapka jest kotem. Nikogo nie nienawidzi.
- Nie jest kotem, tylko futrzaną socjopatką." 

Historia "Kredziarza" mocno mnie zaskoczyła, gdyż spodziewałam się czegoś zupełnie innego, a dostałam historię, której sobie nawet nie wyobrażałam. Sugerowałam się tytułem poszukując w tekście Kredziarza - mordercy. Jednak nie znalazłam go, a coś o wiele ciekawszego. Również co mi się podobało autorka pokazuje różnicę: Człowiek religijny nie równa się dobremu człowiekowi (oczywiście się to nie wyklucza, jednak nie jest to zależne), a jedyne co jest miarą naszego dobra, to nasze postępowanie za życia. To bardzo mi się podobało i dodawało całości historii pewnego smaczku, jednak nie zdradzam za dużo i zachęcam do sięgnięcia tej książki, bo naprawdę warto!

Ocena: 10/10
12.06.2018
Alpha

niedziela, 10 czerwca 2018

9# "Przesilenie"



Tytuł: Przesilenie
Seria: Kwiat Paproci (Tom 4)
Rok wydania: 2018
Wydawnictwo: W.A.B
Ilość stron: 460

***
"- A teraz powiedz mi prawdę. Jak się czujesz? - zapytała.
- Doskonale! - skłamałam radośnie.
- Bujać to las, a nie nas - mruknęła i pogroziła mi palcem."

Gosława Brzózka, studentka, która odbywa roczny staż u Szeptuchy zwanej przez mieszkańców Bielin Babą Jagą, znowu nie próżnuje i wpakowuje się w jeszcze większe kłopoty, jakby jej życie było już mało skomplikowane. Swarożyc w końcu zażąda spełnienia obietnicy, bieliński żerca, po zaatakowaniu Gosi nożem tajemniczo znika, a do tego okazuje się, że dziewczyna jest w ciąży z Mieszkiem, który za żadne skarby nie chce przyjąć tego do wiadomości. Dodatkowo być w ciąży bez Swaćby? Toż to wstyd. 
Czas upływa, Dziady się zbliżają, tak jak i koniec cyklu.

"Wrócił Mieszko. Ciągle rozglądał się dookoła.
Sądząc po jego lekko zawiedzionej minie, chyba nie tracił nadziei, 
że spotka tutaj kogoś, kogo będzie mógł zdzielić łopatą."

Szczerze przyznam, że wyczekiwałam zakończenia serii, odkąd tylko skończyłam czytać "Żercę". Musiałam czekać, aż rok... Jednak, kiedy w końcu ją przeczytałam, to czuję się usatysfakcjonowana :).
Będę się odwoływać do całej serii, jak i do ostatniej części. 

Przy lekturze można było się pośmiać (i to nawet często) a czasem poczuć niepokój. Po pierwszy tom sięgnęłam ze względu na elementy słowiańskiej mitologii w fabule, co w ostatniej części mi brakowało trochę, a dokładniej na początku. 

Właśnie początek " Przesilenia" trochę mi się ciągnął, gdyż zabrakło mi tego "szeptuchowego"klimatu, jaki był w pozostałych częściach. Na szczęście później książka odzyskała klimaty i już czytało się coraz lepiej. 

Na Instagramie pisałam, że widać postęp autorki i to duży. Chodziło mi o rozwijanie warsztatu, jaki można zaobserwować od trylogii: "Ja, diablica", "Ja, anielica" oraz "Ja, potępiona". Widać ogromny postęp autorki, co mnie naprawdę cieszy. 

" - Zwykły pocałunek?
 Będę musiała kiedyś po prostu cię pocałować? - Wolałam się upewnić.-
- Dotknąć moimi wargami twoich warg?"

Wracając do "Przesilenia". Gosia czasem nie rozczulała, czasem śmieszyła, a czasem załamywała, szczególnie chodzi o jej domyślność w wielu sprawach. Zwłaszcza myślałam, że padnę, kiedy (SPOJLER) Mieszko specjalnie dla niej ugotował obiad, wystroił się i zabrał na przejażdżkę. Pierwsza moja myśli była: Będą oświadczyny. Gosia oczywiście za Chiny Ludowe nie domyślała się tego, pomimo że wcześniej użalała się na ten temat.
Po drodze było jeszcze parę takich sytuacji, na co po prostu się śmiałam z głównej bohaterki. 

"Każdy by się załamał.
Ciasteczka przeważyły szalę nieszczęścia i kłopotów, w które się wpakowałam."

Cały cykl oceniam na mocne 6/10 tak samo jak tę część, a po zakończeniu przygód Gosi i Mieszka, liczę na jakiś bonus z Babą Jagą i jej młodością. :3 

10.06.2018
Alpha

wtorek, 22 maja 2018

8# "Tajemnice Avinionu"


Tytuł: Tajemnice Avinionu
Rok wydania: 2016
Wydawnictwo: Papierowy Motyl
Ilość stron: 318

" - Uważam, że człowiek nie rodzi się zły. 
To los, jaki go spotyka kształtuje w nim wszystkie cechy.
- Robiłem wiele złych rzeczy, Sile. Nie jestem bez skazy.
- Nikt nie jest.

Historia młodej dziewczyny o imieniu Sile rozpoczyna się tuż przed jej narodzinami. Wraz z jej matką wędrujemy w prologu przez mroźne tereny, aby być świadkami narodzin głównej bohaterki. Następnie przeskakujemy do czasów, gdy dziewczyna jest już starsza, a w świetle panującego w świecie prawa jest dorosła. 
Właśnie. I tu pojawia się pierwszy zgrzyt. Bohaterka jest dorosła, lecz zachowuje się zbyt dziecinnie jak na swój wiek, co wyraźnie kontrastuje z młodszą siostrą Elis.

Sam zamysł na fabułę mi się podobał i na tym się kończy. Większość rzeczy niestety woła o dopracowanie, gdyż czytając tę książkę odniosłam wrażenie, że brakuje jej porządnego wykończenia. 

1) Dialogi. 
Są sztywne, sztuczne i nie odzwierciedlają prawdziwych rozmów. Często dziwiła mnie reakcja bohaterów oraz ich wypowiedź. Nie wspominając już o niektórych odzywkach, które po prostu były nie na miejscu. 

" - Że ja niby zachowuje się jak zwierzę?! Czego chcesz od niej ośle? 
Służące ci się skończyły, że zabierasz się za moją siostrę?" 

2) Głównej bohaterce za łatwo wszystko idzie. 
Podczas podróży z Sile odniosłam również wrażenie, że dziewczyna nie musi się wysilać. Pobiła chłopaka w jego własny sklepie - rodzic poszkodowanego przyznał jej rację i jeszcze podarował jej prezent. Jedzie przez las całkiem sama - zero rzezimieszków. W karczmie rozpytuje o zakazany las - nikt nie zwraca uwagi, ani nie jest podejrzliwy, co więcej usłużnie wędrowiec opisuje jej drogę.

3) Wątek romantyczny
...
Przystojny, zły facet. Nienawiść. Wspólna podróż -> wielka miłość. Ślub! 
Cały wątek, a no i jeszcze zaprzeczenie na początku, że główna bohaterka wcale go nie kocha! Wszyscy to sobie zmyślają! 

4) Przewidywalność
Tu zbytnio nie muszę się rozpisywać. 

5) Korekta.
Wydaje mi się, że książka tego nie przeszła, a jeśli już to osoba za to odpowiedzialna po prostu nawaliła. Zła składnia zdań, błędy interpunkcyjne oraz błędy w odmianie.  

Jednakże! Bardzo podobał mi się wątek związany ze śledztwem Feanat. Na niego czekałam niecierpliwie i z przyjemnością mi się go czytało. 

Podsumowując, uważam, że książka powinna zostać jeszcze raz sprawdzona i dopracowana, gdyż tego zabrakło. 

Ocena: 1/10

23.05.2018
Alpha

wtorek, 15 maja 2018

7# "SAND"


Tytuł: SAND
Rok wydania: 2018
Wydawnictwo: Novae Res
Ilość stron: 290

~***~
"Czasem można było stracić orientację, gdzie zaczynam się ja,
a kończy Ethan. Gdzie zaczyna się Ethan, a kończy Amy.
Gdy stąpasz po piasku,
nie myślisz o pojedynczych ziarenkach, które go tworzą.
Skupiasz się na całości,
która jednak nie mogłaby bez nich istnieć.
To samo dotyczyło nas. 
Stanowiliśmy jedność."

Czasem bywa tak, że miłość nas niszczy. Nas i osobę, którą kochamy. Stajemy przed wyborem: żyć dalej z osobą, która była nam kiedyś bliska lub rozstać się i nie pozwolić do destrukcji. Przed takim wyborem staje nastoletni Ethan - ślamazarny oraz nadwrażliwy licealista. 
Przez zbieg okoliczności poznaje dwie różne dziewczyny: Jenny oraz Amy. 
Cała historia mogłaby być prosta i zwyczajna, gdyby nie to, że cała wymieniona trójka jest wymysłem młodej pisarki - Alice.

"Czasami nadmiar miłości może być tak samo bolesny,
nieznośny i wyniszczający jak jej brak."

Można by powiedzieć, że "SAND" to zwyczajna opowieść o rozkwitającej miłości między nastolatkami. Zwykły schemat. Jednak nie jest to opowieść o szczęśliwej miłości, do której prowadzi tęczowy most. 
Każdy z bohaterów przeżywa zwyczajne problemy, jakie zdarzają się w rzeczywistości - zbyt wysokie oczekiwania rodziców, choroby, załamania nerwowe, bezradność. Kiedy Ethan spotyka po raz pierwszy Jenny oraz Amy ich życie na chwilę otacza bańka, w której czują się szczęśliwi. 

W końcu Ethan i Jenny zaczynają coś do siebie czuć. Na początku jest pięknie (choć nie do końca, jedna ze stron okłamuje drugą), dopiero później zaczynają się schodu i czytając nie raz krzyczałam telepatycznie do postaci: Weź to zakończ! 

" - Kocham cię - wyznałem jej bez emocji. 
Właściwie była to już nic nie znacząca formułka, 
która cisnęła mi się na usta automatycznie za każdym razem, 
kiedy się żegnaliśmy."


Całość czytała mi się przyjemnie i szybko. Bardzo podobało mi się ukazane przez autorkę pisanie listów przez głównych bohaterów, co w dzisiejszych czasach rzadko się spotyka. Jedyne do czego mogę się trochę przyczepić, to zakończenie. Ostatnie parę rozdziałów trochę mi się dłużyło, jednak epilog naprawił to. Tym bardziej gratuluję, tak napisanej historii, gdyż był to debiut i moim zdaniem naprawdę udany!

Moja całkowita ocena to: 7/10

15.05.2018
Alpha

wtorek, 8 maja 2018

6# "Chata"


Czas czytania: 28.04-29.04
Tytuł: Chata
Tytuł angielski: The Schack
Rok wydania: 2 marca 2017
Wydawnictwo: Nowa Proza
Ilość stron: 294

~***~
"Kiedy chcą, żeby inni robili to, co oni uważają za słuszne, 
potrzebują surowego Boga.
Gdy szukają wybaczenia, biegną do Jezusa."


Mackanzie Allan Phillips od najmłodszych lat nie miał lekko. Ojciec, który poza domem udawał wspaniałą osobę po powrocie zaglądał do butelki. Młody Mack nie raz poczuł tego skutki, jak i reszta rodziny, aż w końcu postanowił wziąć sprawy w swoje ręce. Ochronił matkę i siostry, po czym ruszył w swoją stronę, traktując to jako pokutę, za to że nie dał rady ich wcześniej ochronić. 

Jednak w końcu nadeszło szczęście, a tak przynajmniej mogło się wydawać. Poznał dziewczynę, ożenił się i założył rodzinę. Żyli i byli szczęśliwy, aż do czasu...

Podczas jednego z wyjazdów rodzinnych najmłodsza córka zostaje porwana, a Mack rozpoczyna swoją drogę w poszukiwaniu zrozumienia i wybaczenia. 

"(...)Gdybym stanęła przed tobą jako potężny starzec z długą brodą jak u Gandalfa,
to tylko wzmocniłoby religijne stereotypy, 
a w ten weekend nie chodzi o utwierdzenie ciebie w wierze."
Odkupienie

"(...) Był w niej ojciec, któremu prorok przepowiedział
ofiarę z jedynego dziecka, a ono z miłości poświęciło życie,
by uratować narzeczonego i współplemieńców od pewnej śmierci."

Zupełnie jak Missy, polubiłam przypowieść, którą Mack opowiada swoim dzieciom na początku książki. W dodatku na późniejszych stronach poznajemy rozmowę najmłodszej córki z głównym bohaterem, która okazuje się nie taka łatwa. 

Oczywiście przypowieść była nawiązaniem do fabuły oraz do poświęcenia Jezusa i odkupienia ludzkości.

Emocje

"Żyć bez miłości to tak, 
jakby związać ptakowi skrzydła i pozbawić go możliwości fruwania."

Autor niesamowicie przedstawia emocje, które zachodzą w bohaterze. W momencie zaginięcia córki Mack czuje nadzieję, że zaraz odnajdzie Missi. Potem zastępuje ją niemoc i strach, aby w końcu przerodzić się w rozpacz, ból, a nawet gniew. W filmie nie odczułam tego, owszem pokazali, jak bohaterem i jego rodziną targają emocje, jednak nie były one tak silne jak w książce. To właśnie one towarzyszą Mackowi przez cały czas, od momentu wyciągnięcia listu do pobytu w Chacie. 
Nawet w momencie, gdy spotyka się z Tatą, Jezusem i Sarayu. Te emocje są tak wyczuwalne, aż wręcz namacalne. Istna burza, która nie cichnie we wnętrzu Macka. Jednak z czasem bolesne odczucia zamieniają się miejscem z tymi przyjemnymi. 

" - Czy ja wariuję? 
Mam uwierzyć, że Bóg jest wielką czarną kobietą z osobliwym poczuciem humoru?
Jezus się roześmiał."

Problemy ludzi.

Idealnie przedstawione zostały tutaj problemy, jakie dręczą ludzkość, przez co do naszego życia przedostaje się zło. Poprzestanę na wymienieniu ich, a resztę poznacie, gdy sięgniecie po "Chatę" ;)
1. Podziały, hierarchia, brak równości.
2. Brak szacunku.
3. Chęć panowania nad wszystkim nawet nad przyszłością.
4. Ograniczenia naszego umysłu przez brak wiary. 

Zakończenie! 

"Nie często ma się okazję czytać równie urzekające dzieło współczesnego autora,
które pokazuje prawdziwy sens wybaczenia i odkupienia."

To jest właśnie to, czego zabrakło mi w filmie! Nie będę zdradzać szczegółów, ale naprawdę ucieszyłam się, kiedy przeczytałam ostatnie strony. 

Całość czytało się przyjemnie, choć czasem trzeba było przystanąć i zastanowić się nad sensem słów, gdyż nie były one powierzchowne. 

Książkę polecam każdemu, czy to wierzy całym sobą, czy jest do wiary nastawiony sceptycznie. Historia daje do myślenia, a ja szczerze powiem lubię takie, po których można się zamyślić i posnuć teorie nad sensem życia. 

Moja ocena powieści to 9/10  i naprawdę nie żałuję, że sięgnęłam po nią po filmie, gdyż ekranizacja była mocno uproszczona i nie zawierała wielu rzeczy, które wymieniłam.
08.05.2018
Alpha

wtorek, 1 maja 2018

#5 Księżniczka Dinozaurów


Tytuł: Księżniczka Dinozaurów
Tytuł angielski: The Dinosaur Princess
Cykl: Władcy Dinozaurów (Tom 3)
Rok wydania:2018
Wydawnictwo: Galeria Książki
Ilość stron: 564

~***~

" Irland zachwiał się na kolanach.
'Ma niezły cios jak na takiego starego, brzuchatego kosiarza'."

Po pokonaniu hordziaków oraz zniszczeniu avatara Raguela czas na nagrody, ułaskawienia i świętowanie. Jednak Cesarz oraz księżniczka Melodia nie spodziewają się, że w tym czasie zostaje uknuty spisek wymierzony przeciwko nim oraz ich sąsiadowi.

Młodsza siostra Melodii, Montse zostaje porwana, a cała fabuła trzeciego tomu obraca się wokół tego oraz planowania ratunku, a także posunięć odnośnie Cesarstwu Turańskiemu. Gdzieś w tle przewija się wątek Karyla oraz Roba, a potem... no właśnie, co potem? 

I szczerze powiem, że jestem zła z bezsilności, gdyż chciałabym poznać ciąg dalszy historii bohaterów, a na 90% nie będzie takiej możliwości, gdyż niestety autor zmarł [*]. 

Całą trylogię, polecam do przeczytania, gdyż jest to świetne połączenie fantastyki z dinozaurami i na długo zapadnie w pamięć.

Moja ocena to: 9/10, natomiast całą trylogię oceniam na wyśmienitą i żegnam się z wami, idąc leczyć wielkiego kaca... 

01.055.2018
Alpha  


niedziela, 15 kwietnia 2018

#4 "Tryjon" PRZEDPREMIEROWO



Tytuł: Tryjon
Rok wydania:18 kwietnia 2018
Wydawnictwo: Wydawnictwo SQN
Ilość stron: 301

~***~
" Życie jest nieprzewidywalne, pełne zawiłych ścieżek i nieprzetartych dróg,
emocje zaś stanowią drogowskaz, który pomaga nam obrać właściwy kierunek.
Jedyne, co musimy zrobić, to je usłyszeć, zrozumieć i uwolnić.

Tryjon. Kraina podzielona na trzy wyspy, gdzie czas odlicza się w oddechach. 
Wyspa Potępionych, oświetlana przez trzy księżyce. 
Wyspa Nawróconych, nad którą świecą trzy półsłońca.
Oraz Wyspa Zbawionych. 

Mila nie pamiętając ostatnich pięciu lat trafia na Wyspę Potępionych. Budzi się w zamknięta w celi, gdzie dowiaduje się, że jest osadzoną i nie żyje. Co więcej, zabiła człowieka i popełniła samobójstwo. Na dziewczynę czeka proces, lecz, jak ma dowieść swojej niewinności, kiedy nie pamięta, co się stało i jest święcie przekonana, że nadal ma siedemnaście lat i chodzi do szkoły. 

" Gdy dostrzegasz w oddali cel wędrówki droga staje się lżejsza, 
a czas mknie jak błyskawica."

Od bardzo dawna wyczekiwałam tej książki i dzięki uprzejmości Melissy mogłam przeczytać ją jeszcze przed premierą za co bardzo dziękuję<3
Historia zaczęła mnie pochłaniać w momencie, kiedy Mila budzi się w celi, jednak przepadłam, kiedy przeczytałam opis Samotni. Aż przeszły dreszcze, a w myśli zapaliła się lampka. Pierwsze z trzech miejsc odkryte. Samotnia miała oznaczać piekło. 
Następne, co zaparło mi dech w piersiach to opis drogi na sąd. Fantastyczne! Później mogłabym dalej wyliczać na palcach: Sama droga przez Wyspę Nawróconych, Samotnia. Naprawdę kawał dobrze wykonanej roboty.

Po namyśle nie chciałabym również trafić do Jezioran zamieszkujących Wyspę Nawróconych (choć zdecydowanie lepiej tu trafić niż do Samotni). Druga z kolei wysp, wspomniana wcześniej, pełni funkcję Czyśćca. Tutaj ułaskawieni podczas sądu, pokutują za swoje czyny w nadziei na przeniesienie na Wyspę Zbawionych. Dlaczego nie chciałabym na dłużej tu zagościć? A no dlatego: 

" Rozrywki Jezioran są dość ubogie. Brak tu książek, internetu, doczesnych dóbr, 
które mogłyby umilić wolny czas."


Podobała mi się również relacja, która podczas całej opowieści rozwijała się miedzy Zacharym, a Milą. 
" - Czy ten sznur jest konieczny?
- Tak. Nie zamierzam za tobą ganiać jak chart za zającem."

Zachary w Tryjonie pełni rolę Pretora. Odprowadza osadzonych przed Sąd Arbitra. W pewnym momencie, pojawia się Mila, która jest oskarżona, a Zachary ma za zadanie wywołać skruchę w dziewczynie, żeby ta nie została wysłana do Samotni. Chłopak jest przekonany o winie osadzonej. Jednak podczas historii nie raz jeszcze się zaskoczy. 

"Faktycznie pieniądze mogą znacznie ułatwić życie, ale nie zastąpią tego, co najcenniejsze."


W ciele Mili oprócz niej samej mieszka pięć innych osobowości, które w chwilach słabości Mili przejmują kontrolę nad jej ciałem.

" - Pięć różnych osób? Przecież to niemożliwe. 
(...)
- Przecież to moje ciało! Obcowałam z mężczyzną, którego nawet nie znam."

1) Anna - gardzi wrażliwością, jest śmielsza od Mili i w przeciwieństwie do niej wierzy we własne możliwości. 
2) Patrycja - śmiała, beztroska, wręcz prowokacyjna w stosunku od mężczyzn. Świadoma swojej atrakcyjności, dzięki czemu osiąga to na cym jej zależy: seks i namiętność. 
3) Wanda - troskliwa, przyjacielska, wierząca oraz przepełniona opiekuńczością i macierzyństwem. 
4) Robert - agresywny obrońca. Potrafi walczyć, nie wahając się użyć siły byle tylko obronić siebie i Milę. 
5) Julia - najmniejsza i najbardziej delikatna niczym dziecko.
Pięć osobowości i Mila. Czy uda im się osiągnąć harmonię i odpokutować za czyny? 


" Nie potrafiła odnaleźć się wśród współczesnych ludzi. Zawsze miała wrażenie, że noszą maski, za którymi chowają prawdziwe emocje."

Tryjon sam w sobie nie jest zwykłą młodzieżówką. To książka, która daje do myślenia i ukazuje, że za swoje uczynki trzeba płacić. Jednak również opowiada o poszukiwaniu siebie i akceptacji swojej osoby. 

" - (...) Kroczysz przez życie, szukając tego jedynego, tymczasem los zsyła ci go po śmierci.
(...)
- Moja droga, śmierć to część życia, przypomina oddech, tylko że bardzo długi." 

Polecam gorąco przeczytać tą książkę, gdyż naprawdę jest napisana przyjemnym językiem oraz pozostawi ślad na długo, a może spowoduje, że niektórzy pomyślą nad swoim postępowaniem i wysłuchają przesłania (nie tak jak Młody).

Wahałam się długo nad oceną, lecz w końcu padło na mocne 9,5/10.

P.S. Za samo nawiązanie w historii do "Gry O Tron" ogromny plus *O* <3 
15.04.2018
Alpha

piątek, 13 kwietnia 2018

#3 "Jeźdźcy Dinozaurów"


Tytuł: Jeźdźcy Dinozaurów
Tytuł angielski: The Dinosaur Knights
Cykl: Władcy Dinozaurów (Tom 2)
Rok wydania:2017
Wydawnictwo: Galeria Książki
Ilość stron: 548

~***~

" - To mu się nie uda - mruknął Falk, ściskając poręcz w miejscu między dwoma zdobnymi, zielonymi kolcami. - Ledwo może się utrzymać na nogach bez pomocy, ma głos śmiertelnie chorej żaby i charyzmę miski owsianki, którą zjadł na śniadanie."

Po przeczytaniu drugiego tomu, który na głowę przebił pierwszy doszłam do wniosku, że poprzednia część była jedynie wprowadzeniem do świata zwanego Rajem. Kraina pełna intryg, wojen, piękna w postaci dinozaurów w kontynuacji staje się bardzo brutalna. Na Raj stępuje Szary Anioł, który ma na celu uwolnienie świata od grzechu. Tak rozpoczyna się Krucjata Szarego Anioła, w której uczestniczą ludzie z silną chęcią mordu.

O szacie graficznej nie muszę już wspominać, gdyż zrobiłam to przy pierwszym tomie. Co do treści, to wracamy do brutalnego Raju, gdzie rządzą dinozaury, zdrada i intrygi.

Druga część trylogii skupia się w dużej mierze na walkach prowadzonych w Providence, dokąd zmierza wyjęta spod prawa księżniczka, która już po pierwszych stronach wiele traci w moich oczach. Autor w pełnej krasie ukazuje, jak dotąd nie zauważone przeze mnie, rozpieszczenie Melodii. Jednak po przeczytaniu sporej części z "Jeźdźców Dinozaurów" doszłam do wniosku, że w pierwszym tomie nie miałam porównania do zachowania dziewczyny. Teraz cieszę się, że w tej postaci zaszła zmiana, ale od początku. Podczas ucieczki zbawieniem dla księżniczki okazuje się jej służka, a także przyjaciółka z lat dziecięcych - Pilar. Dziewczyna w przeciwieństwie do Melodii zachowuje jasność umysłu i zapobiega ich wykryciu.

"- Kocmołucha? - pisnęła Melodia - Ty brudny...
Pilar zdzieliła ją na odlew w twarz.
(...)
- Co ty wyprawiasz do licha?! - krzyknęła na służkę.
(...)
- Jak śmiesz mi pyskować?! - wrzasnęła Pilar. Pomimo bólu i oburzenia te słowa zabrzmiały dla Melodii niepokojąco znajomo. - Oduczę cię impertynencji."

Pilar idealnie odegrała swoją rolę, co może ukazywać  komentarz jednego z rycerzy: 

"- Gdybyś spróbował ją tknąć, byłbyś takim samym głupcem - ostrzegł go drugi mężczyzna. - Nie chcę dotykać niczego, co należy do tej pajęczycy. Nawet jej cienia.

Nie zmienia to faktu, że miałam ochotę parę razy udusić Melodię, w szczególności kiedy ginęli przez nią ludzie. Na jej szczęście w końcu zaczęła myśleć, niestety dopiero po stracie wielu dobrych ludzi. 

Wędrówka księżniczki teoretycznie kończy się w Providence, gdzie spotyka parę innych głównych bohaterów, znanych już z poprzedniej części - Roba i Karyla. Obaj mężczyźni na początku obchodzą się do dziewczyny z rezerwą. Odniosłam również wrażenie, że w mają w głębokim poważaniu, że jest zbiegłą księżniczką, co oczywiście uraziło ego Melodii. Sam poskramiacz dinozaurów zainteresował się służką niż księżniczką. 

Bardzo mocno kibicowałam relacji tworzącej się między Robem, a Pilar, dlatego też byłam śmiertelnie zła, kiedy wtrąciła się głupota księżniczki. 

"Zazdrość, niepokój i rozpacz nie pomagają nam w niczym, lecz jedynie szkodzą. Można uznać je za truciznę. Inne uczucia mogą być dobre bądź z złe. Na przykład miłość. Albo nienawiść, choć ona jest niebezpieczna. A także gniew. On pod pewnymi względami najbardziej przypomina ogień."

To co również bardzo mi się podoba to relacja między Robem a Karylem. Od pierwszego tomu ich znajomość kroczyła do przyjaźni, a w drugim tomie cała relacja jest jeszcze lepiej ukazana, co bardzo mnie cieszy, gdyż po prostu uwielbiam męskie przyjaźnie w książkach.

Autor po walkach, które ukazuje nam w Providence, w końcu zrzuca nam bombę w postaci Krucjaty Szarego Anioła. Szczerze powiem, że jeszcze nigdy nie spotkałam się w fantastyce z połączeniem dinozaurów, ludzi- zombie i aniołami, co przemawia na ogromny plus! 

Jeśli chodzi o tą część nie miałam wątpliwości co do oceny: 10/10
13.04.2018
Alpha


wtorek, 3 kwietnia 2018

#2 "Władcy Dinozaurów"


Tytuł: Władcy Dinozaurów
Tytuł angielski: The Dinosaur Lords
Cykl: Władcy Dinozaurów (Tom 1)
Rok wydania:2016
Wydawnictwo: Galeria Książki
Ilość stron: 552


~***~

"Nie wierzył w opowieści o tym, że monstrualne gady latające, takie jak smok wielkogrzebieniowy, spadają z góry na porośniętych krótkim futrem skrzydłach o rozpiętości dziesięciu metrów, aby porywać zwierzęta i ludzi. (...)
"Nie boje się" - powiedział sobie chłopiec."



Raj. Historia, która przedstawia autor toczy się w wymyślonym przez autora świecie przypominającym czternastowieczną Europę z konfliktami, wojnami i grą o tron. Tylko tyle tutaj mamy jeszcze dinozaury.

Pierwsze co zamierzam zaznaczyć to, to że całkowicie i bezpowrotnie przepadłam już na początku, gdy tylko otworzyłam na drugiej grafice przedstawiającej miasto, a rysunek nad prologiem przyprawił mnie o szybsze bicie serca. Cóż kupili mnie dinozaurami i ich grafikami, tak więc mogę powiedzieć, że szata graficzna książki na 6 z plusem!







"Nie ma nic paskudniejszego niż próby karania ludzi za ich myśli."

Co do treści. Jest to ciężka lektura z dużą ilością opisów dinozaurów, co akurat osobiście bardzo mi się podoba (mówię to jako wielbicielka Jurassic Park), jednak dla niektórych może być to nużące, dlatego radzę zastanowić się nad sięgnięcia po tę książkę, ale od początku.

No właśnie... 
Na początku się pogubiłam. Byłam zdezorientowana i z trudem rozróżniałam strony sporu. Otóż czytelnik w pierwszych chwilach zostaje rzucony na pole bitwy ni znając ani powodu wojny ani walczących stron. Jedyne co wiemy, to że na około się biją, a jeden z głównych bohaterów ma na imię Rob i jest poskramiaczem dinozaurów oraz trubadurem. Później jest już lepiej, znacznie lepiej. Wszystko zaczyna pomału nabierać ostrości i się wyjaśniać. 

Sama postać Roba jest ciekawa. Połączenie dwóch zawodów, które wykonuje już może nakreślić pewien jego obraz. Autor często wspomina, że Rob kocha dinozaury, ale ze względu na rolę pełniącą jako poskramiacz wysyła je na pole bitwy, gdzie są okaleczane i giną. Przez całą opowieść towarzyszy mu jego dinozaurzyca Mała Nell. 

Poskramiacz dostaje za zadanie odnaleźć wojewodę Karyla, który jest uważany za zmarłego. Kryje się za tym ciekawa tajemnica, którą autor odkrywa wraz z historią osławionego rycerza. I właśnie jest to kolejna rzecz, która bardzo mi się spodobała. Milán stopniowo wprwadza czytelnika w historię idealnie dawkując informację, dzięki czemu przy tych fragmentach nie nudziłam się.

"To był tylko przypadek, że w tej samej chwili hakorożec pierdnął głośno. Tak przynajmniej powtarzał sobie jego właściciel."

Kolejną główną postacią, którą polubiłam jest córka Cesarza księżniczka Melodía. Jest typem kobiecych postaci, które bardzo lubię. Księżniczka nie jest bezradną dziewczynką, która nie ma swojego zdania, wręcz przeciwnie! Krytykuję nie tylko poddanych, lecz również własnego ojca (co może nie jest zbyt mądre i może ją wpakować w kłopoty). Jednym z plusów, które postać posiada jest umiejętność walki. Dziewczyna trenuje rzuty oszczepem, walki mieczem i strzelanie z łuku, co znów ukazuje, że nie jest tylko delikatnym kwiatuszkiem. 
Jaką rolę ma do odegrania córka cesarza Felipe? Na pewno nie obserwatora, ona sama nie pozwoliłaby na to. To właśnie sprawiało, że z perzyjemnością pochłaniałam poświęcone jej rozdziały.
Jednak pod koniec moje zdanie do księżniczki zaczęło się zmieniać. Popełniała jedne z głównych błędów w grze na dworze królewskim.

"Z morderczą skutecznością władała oszczepem i rzucała strzałkami, nieźle strzelała z krótkiego łuku, dobrze radziła sobie z włócznią, sztyletamu oraz krótkim mieczem i tarczą."

Bohater, który budzi w moim odczuciu kontrowersje to sam cesarz. Przyznam szczerze, że nie mam zielonego pojęcia co o nim myśleć. Z początku uważałam go za cwaniaczka, który odgrywa określoną przez siebie rolę, aby wychodziło, że to właśnie on jest marionetką. Pod skórą czułam, że to szczwany lis w masce. Jednak autor wiele razy zaznaczał, że Cesarz słucha rad tych, który mówią mu to co chce słyszeć, dlatego też zastanawiałam się czy to nie jest podpucha albo czy Cesarz jest po prostu kolejnym pionkiem posadzonym na Tronie.

Niewątpliwie samo wplecenie dinozaurów powinno zostać uznane za oryginalne. Wcześniej nie spotkałam się z czymś podobnym. Autor nie tylko "używa" ich do walki, lecz również zręcznie wprowadza do życia mieszkańców Głowy Tyrana łącząc ich codzienne czynności, kulturę czy wojnę z potężnymi (i nie tylko!) gadami.

Na uwagę zasługuje klimat książki. Nie ważne, w jakim miejscu skończyłam czytać, gdy tylko powracałam od razu lądowałam na Głowie Tyrana pochłonięta przez powieść.

To co również przypadło mi do gustu, to ukazywanie przez Milána odwiecznego problemu ludzkości, który jest również w naszym świecie. Mam tu namyśli podział na dobrych i lepszych. Autor pokazuje w powieści jak niektóre postacie z tym walczą próbując osiągnąć równe traktowanie niezależnie czy to chłop, mieszczanin czy szlachetnie urodzony.

Całość czytało mi się bardzo dobrze, jednak w niektórych momentach miałam wrażenie, że czytam "Grę o Tron" ze zmienionymi postaciami. Tak było w przypadku Turnieju kiedy rycerz-poeta Jaume miał się zmierzyć z potężnym don Roberto. Od razu moje myśli skierowały się do turnieju namiestnika w Westeros i do pojedynku Rycerza Kwiatów z Górą, która jeździ. Czasami również zastanawiałam się dokąd zmierza fabuła, co tylko napędzało mnie do czytania.

Na koniec wspomnę tylko, że jedynym rozczarowaniem była dla mnie scena sexu, która według mnie jest tam zupełnie niepotrzebna. Zaczynam się zastanawiać czy każde fantasy musi mieć dokładny opis stosunku. Na prawdę kiedy czytam po raz nie wiadomo już, który jak się zabawiają, to mam ochotę przeskoczyć do następnego rozdziału.

Pomimo wyżej wymienionego minusików, tak jak już wspominałam bardzo mi się podobało.

Z czystym sumieniem mogę polecić tę książkę osobą lubujących się w historiach high fantasy oraz fascynujących się dinozaurami.

Wahałam się przez cała lekturę jaką ocenę dać tej książce, ale koniec zdecydowanie podniósł ocenę: 9/10.
03.04.2018
Alpha


128# "Odlecimy stąd"

Tytuł: Odlecimy stąd Autor: Anna Dąbrowska Rok wydania: 17.03.2020 Liczba Stron: 332 Wydawnictwo: Wydawnictwo Novae Res  Opis: Dziewiętnasto...