wtorek, 9 lipca 2019

50# "Aleo. Burza na Północy"


Tytuł: Aleo. Burza na Północy 
Autor: Tomasz Miękina 
Rok wydania: 2019 
Wydawnictwo: Novae Res 
Liczba Stron: 350 

Opis:

Czy wielkich czynów mogą dokonywać tylko wielcy bohaterowie?
Aleo, nastolatka o rubinowych włosach, jakich na próżno szukać w całym królestwie Adonu, wiedzie całkiem zwyczajne życie. Osierocona w dzieciństwie, na co dzień mieszka u wuja, pomagając mu w prowadzeniu domu. Los jednak szykuje dla niej przyszłość pełną niespodzianek i wyzwań. Pewnego dnia dziewczyna dowiaduje się, że zgodnie z prawem gwiazdy wieczornej jest prawowitą dziedziczką tronu. Jako pierworodne dziecko pierworodnego ojca staje przed niezwykłym zadaniem. Co oznacza przepowiednia, która mówi, że los odkupi Rubin z Kalantari?


Recenzja:

„W innym miejscu łososie, pstrągi i szczupaki,
nad wyraz liczne we wszystkich rzekach doliny,
powoli przepływały to w jedną, to w drugą stronę.
Novami chowały się w gęstych szuwarach,
porastających brzegi tutejszych strumieni.
Gdy wstawał świt, wyruszał na łowy.
Głód kazał im podążać za zdobyczą.
Kierowane instynktem szukały pożywieni.
Wyjątkowo czysta woda,
pochodząca z górskich lodowców
wydawała się idealnym miejscem do życia." 


Każda historia ma swój początek, tak też było w przypadku „Aleo. Burza na Północy”. Ludzie jako gatunek znani są z tego, że są słabi i ulegli, ale jak do tego doszło? Dlaczego nie żyją wiecznie? I co z tym wszystkim ma wspólnego pewien Kielich, który zmącił umysł mistrza sztuki i najwierniejszego sługę. Wystarczył cień, który padł, a wszystko zaczęło się sypać i powstała przepowiednia, która mówi o pewnym rubinie, który ma rozwiązać wszelkie sprawy i rozwiać wszelkie troski. Po wiekach od tych wydarzeń rozpoczyna się historia pewnej dziewczyny o charakterystycznych czerwonych włosach, a jej imię to Aleo.

„Przez ostatnie okno sali tronowej błyszczały pierwsze gwiazdy.
Nadeszła noc.
Kolejny dzień minął bezpowrotnie.
Kolejne nadzieje i szanse odleciały hen daleko.” 

Historia Aleo może wydawać się schematyczna o księżniczce pokrzywdzonej przez los, której rodzice zginęli ratując innych. Po części może przypominać historię Kopciuszka, jednak te podobieństwa mi osobiście nie przeszkadzało podczas czytania. Pierworodne dziecko pierworodnego syna króla, przez intrygi zostaje odsunięte od władzy i odesłane do wuja. Poznajemy Aleo podczas dorocznego targu odbywającego się w Kalantari. Przepełniona klimatem historia rozpoczyna się właśnie wtedy, powoli wprowadzając nas w nieznany świat Aherothu. Dowiadujemy się, że Aleo od najmłodszych lat budziła sympatię wśród ludzi, a także była bardzo łatwo rozpoznawalna przez swoje charakterystyczne włosy. Dzień za dniem toczy się powoli, a na Północy zaczynają dziać się dziwne rzeczy, a najdziwniejszą z nich dla Aleo jest nieoczekiwana decyzja stryja. Król wyznacza swoją bratanicę na następczynię tronu, pomimo tego, że ma córkę. Być może na tę decyzję wpłynęło widmo nadciągającej wojny.

„Spojrzał jeszcze raz na okolicę.
Splunął z pogardą na ziemię i schował się podobnie jak inni.
Dzień nie należał do jego sprzymierzeńców.
Jeszcze nie teraz.” 

Opisy pobudzające wyobraźnię, świetnie wykreowane i stworzone postacie, które zapadną w pamięć i nietuzinkowa historia, która spokojnie może równać się z powieściami mistrzów fantastyki. Co prawda w pierwszy tomie serii, wyraźnie czuć, że autor dopiero wprowadza czytelnika na szlak całej historii, żeby w kolejnych tomach porwać i zatracić czytelników bez pamięci. W dodatku każda z postaci jest inna, żadna nie powtarza się charakterem i nie wywołuje apopleksji swoimi decyzjami. Jednak, żeby nie było, że cały czas zachwalam książkę, to jak to ja musiałam się do czegoś przyczepić i tym czymś są dwie rzeczy. Wspominałam o świetnym stylu autora, ale pierwsze co rzuciło mi się po przeczytaniu pierwszych stu stron, to ilość informacji. Doskonale zdaję sobie sprawę z tego, że autor musiał przedstawić podstawową wiedzę na temat stworzonego przez siebie świata, ale odniosłam wrażenie, że nieprzyzwyczajony do tego czytelnik może łatwo się przez to zniechęcić. Zostaje po prostu zarzucony pewnymi informacjami i może się w tym wszystkim pogubić. Mi to osobiście nie przeszkadzało, ale podejrzewam, że niektórym mogłoby to sprawić trudność w czytaniu. Druga sprawa, która tym razem już mi przeszkadzała, to mała ilość rozdziałów. Już kiedyś wspominałam o tym, że sporo czytam na tak zwane raty i bardzo ułatwia mi to duża ilość rozdziałów. W „Aleo. Burza na Północy.” niestety była mała ilość rozdziałów, które były bardzo długie. Z jednej strony nie miałam tego wrażenia, jednak kiedy książka mnie pochłonęła, skończyłam rozdział i spojrzałam na zegarek to się przeraziłam. W cale nie było czuć upływającego czasu, a obowiązki leżały z boku. Dlatego właśnie jest to małym minusikiem, ze względu na to, że jestem osobą robiącą kilka rzeczy na raz.

„Gdy z czerwienią na niebie pierwszy krzyk powstanie,
to będzie znak mój,
to będzie posłaniec!” 

Ostatnio przeczytałam świetny debiut, który pochłonął mnie całkowicie i uplasował się wysoko w top przeczytanych przeze mnie książkach. "ALEO. Burza na północy" jest świetną książką, która dopiero co wprowadza w historię stworzoną przez Tomasza Miękina. Czytając, a raczej pochłaniając książkę, skojarzyło mi się od razu z twórczością J.R.R.Tolkiena przez co pokochałam to jeszcze bardziej. Sam styl autora, w którym prowadzi historię już nadaje klimatu, a tym bardziej nie pomyślałabym, że jest to debiut.
Tak, więc historia fantasy opowiadająca o rozpoczynających się przygodach Aleo pochłania i nie puszcza do samego końca, a docierając do ostatniej strony tomu, chce się więcej, tak więc czekam niecierpliwie na kontynuację, a dla fanów prawdziwej fantastyki polecam serdecznie i szybko po nią sięgajcie ;)

Za możliwość przeczytania dziękuję Wydawnictwu Novae Res <3

Alpha
09.07.2019

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

128# "Odlecimy stąd"

Tytuł: Odlecimy stąd Autor: Anna Dąbrowska Rok wydania: 17.03.2020 Liczba Stron: 332 Wydawnictwo: Wydawnictwo Novae Res  Opis: Dziewiętnasto...