Tytuł: Zgromadzenie (Wyjęte ze zła Tom I)
Autor: Joanna Jarczyk
Rok wydania: 2018
Wydawnictwo: Novae Res
Liczba Stron: 347
Opis:
Chroniąc świat przed złem, strzeż się, by samemu nie stać się tym złym…
Wstępując do Zgromadzenia, Damien bierze na swoje barki niezwykle ważne zadanie – wraz z innymi Stróżami musi ochronić ludzkość przed Łowcami, uniemożliwić im odebranie człowiekowi najważniejszych cnót: wiary, nadziei i miłości. Jak jednak walczyć ze złem, gdy moralność tych, którzy mieli być wzorem, staje pod znakiem zapytania… Kto tak naprawdę jest zły i z kim mamy walczyć? Czy zabijając złoczyńcę, nie stajemy się tacy jak on? Z tymi wątpliwościami będzie musiał zmierzyć się Damien.
„Zgromadzenie” nie jest baśnią o walce dobra ze złem, w której dobro zawsze wygrywa, a bohaterowie to szlachetni mężowie pełni cnót. To powieść o walce z własnymi słabościami, poszukiwaniu swojej tożsamości i przeciwstawianiu się autorytetom.
Recenzja:
„Zło.
Coraz bardziej rozprzestrzenia się po ulicach tego miasta.
Zarzuca swe sieci, w które wpadają ci wszyscy naiwni ludzie,
którzy chcą, by świat o nich zapomniał.
Złodzieje, mordercy, okrutnicy.
Bez wiary, nadziei i miłości.”
Damien Rimet za namową swojego najlepszego przyjaciela Louisa Daquina wstępuje do Zgromadzenia Stróżów. Zostaje poddany operacji wszczepienia mocy, przechodzi szkolenie, a jego życiowym celem staje się polowanie i zabijanie Łowców. Jednakże już na pierwszej misji, wiara nowego Stróża zostaje wystawiona na próbę. Łowczyni, opisana w Księdze Stróżów jako bezduszny i bezwzględny potwór, daruje mu życie. Rimet nic z tego nie rozumie. Przecież na szkoleniu uczyli, że Łowcy są źli i trzeba ich zabić. Te monstra odbierają ludziom boskie cnoty, a jednym z takim przypadkiem byli jego rodzice. Czy wszystko w co Damien miał uwierzyć było wyssanym z palca kłamstwem? Dlaczego bezwzględna Łowczyni nie zabiła go przy nadarzającej się okazji, tylko puściła go wolno. I co postanowi Damien, kiedy będzie musiał wybierać między poczuciem obowiązku a przyzwoitości?
„ – Łowca nie zna uczuć. Ból i lęk nie istnieje.
Wiara jest paranoją, nadzieja głupotą, a miłość obłudą.”
Kreacja świata i podział na Stróżów oraz Łowców na pierwszy rzut oka może się skojarzyć z typowym podziałem dobra i zła. Stróżowie po przejściu zabiegu wszczepienia mocy stają się silniejsi, nie nękają ich żadne choroby, a po przemianie posiadają parę skrzydeł, przez co przypominają anioły.
Co do Łowców, to Świętej Księdze Stróżów, której każdy z członków Zgromadzenia musi przestrzegać, i która jest dla nich niczym Biblia dla zwyczajnego katolika, jest napisane, że są to istoty, które kiedyś były ludźmi, lecz przez wszczepienie mrocznej mocy ich ciała zostały zdeformowane i wyglądem przypominają bestie. Aby zasłonić zniekształcone ciało, zasłaniają je w całości. Noszą szaty z kapturem, a na dłoniach rękawiczki.
Stróże i Łowcy toczą ze sobą walki. Ci pierwsi chcą ratować ludzkość przed drugimi, którzy to zabierają im cnoty, pozbawiając dobrych cech i chęci do życia. Oczywiście wszystko odbywa się w tajemnicy, a samo „Zgromadzenie Stróżów” jest przez zwykłych ludzi kojarzone, jako organizacja, w której pracownicy zajmują się pomaganiem ludzi, zwalczaniem przestępczością, współpraca z policją czy prowadzeniem zbiórek charytatywnych i organizacją festynów.
„ – Bierz piernika i po prostu o tym zapomnij. – Podał mu talerzyk. –
– Bierz, bo zawołam babcię i będziesz musiał zjeść wszystkie.
– OK, nie strasz.”
W przypadku Louisa Daquina od pierwszej strony, kiedy go poznałam, zapalała mi się czerwona lampka. Niby spoko kumpel głównego bohatera, a jednak coś mi tu nie grało. To właśnie on za poleceniem Samuela Sorela miał przyprowadzić potencjalnych kandydatów na członków Zgromadzenia. Na początku autorka przedstawia go jako opiekuńczego wnuka i dobrego kumpla, który dla Rimeta jest niczym brat, ale kiedy Damien zaczyna powątpiewać w prawdziwość słów zarówno dowódcy jak i świętej księgi, to Louis zamiast wierzyć przyjacielowi, karze mu zapomnieć o wszystkim, po prostu zamieść pod dywan i ślepo podążać za poleceniami dowódcy. Denerwowało mnie to, bo jeśli ktoś uważa się za przyjaciela, to powinien rozważyć wszystkie za i przeciw, a nie stwierdzać, że przez małe doświadczenie kumpel gada głupoty. Odniosłam wrażenie, że przez tytułowanie Louisa najlepszym Stróżem ten był zadufany w sobie, jeśli chodzi o sprawy Stróżów, bo w relacjach z babcią to naprawdę nie mam nic do zarzucenia tej postaci. W każdym bądź razie strasznie mnie irytował.
„ – Magia, czary, to takie dziecinne.(…)
– Przestają być dziecinne, jeśli ktoś na tym cierpi.”
Catherine, pierwsza Łowczyni, która zapoczątkowała armię Balthazara. Od razu polubiłam tę pyskatą i pewną siebie dziewuchę, która zamieszała w nowym życiu Damiena poddając próbie jego wiarę w Zgromadzenie. Szczerze powiem, że zaintrygowały mnie jej racje, które przedstawiała Rimetowi. Według jej wersji Łowcy i Stróże są do siebie podobni, a skrzydlaci wcale nie są uosobieniem dobra.
Sama relacja jaka wywiązuje się między bohaterami przypadła mi do gustu. Wpierw jest to ludzki odruch Damiena, chce po prostu pomóc rannej kobiecie. Natomiast z kolejnymi rozdziałami zmienia się to w ciekawość i chęć poznania Łowców. Dziewczyna z początku nie ufa Stróżowi, jednak z czasem zaczyna go darzyć w jakimś stopniu zaufaniem, aż do konfrontacji, która ich rozdziela. Bardzo mnie ciekawi, jak w kolejnym tomie będzie wyglądało ich spotkanie i czy pewne kłamstwa, które zostały wypowiedziane na końcu zostaną wyjaśnione i z jakim skutkiem.
Ciekawą rzeczą jest też moc Łowców. Na przykładzie Catheriny, wyszło na to, że Łowcy mogą tworzyć przedmioty, a raczej iluzję z pokładów swojej wyobraźni.
„ – Z tej samej gliny ulepieni, z tego samego źródła moc zaczerpnęli.
Łowcy i Stróże.
Jak jedna rodzina.”
Jedyny minus jaki znalazłam w pierwszym tomie to pod koniec zachowanie Samuela. Być może to był celowy zabieg, jaki autorka zastosowała, jednak nasunęła mi się myśl, że Dowódca Stróżów miał obsesję, a jego śmierć była zbyt szybka.
Druga sprawa, może nie tyle, co minus, co moje emocje związane z zakończeniem, kiedy to Louis zrzucił winę za Catherinę. Wtedy zaczęłam się zastanawiać, czy młody Stróż nie staje się taki, jak Samuel. Rozumiem za żadne skarby nie mógłby się przyznać, że dowódca okazał się psychopatą, a on go zabił. Wybuchłby chaos. Tylko strasznie mnie ciekawi, co z tego wyniknie i chcę wiedzieć, co będzie dalej!
„ Pustka w środku.
Nie ma uczuć, nie ma łez.
Ból nie istnieje, to tylko wymysł.
Strach ucieka, lęk odpływa.
Wszystko trzeba przeżyć, wszystko da się przetrwać.”
Jestem zachwycona opowieścią. Przepadłam. Styl autorki powodował, że odpływałam natychmiast, aż obudziłam się o 3 w nocy na ostatniej stronie powieści. Lekki i przyjemny!
Domagam się następnego tomu w trybie natychmiastowym, gdyż jestem bardzo ciekawa, jak dalej potoczy się walka między Stróżami i Łowcami. Po zakończeniu mam nadzieję, że autorka nie strzeliła sobie w kolano śmiercią jednego z bohaterów. Czekam na kolejną część z niecierpliwością!
Za udostępnienie egzemplarza dziękuję Wydawnictwu Novae Res.
Alpha
22.01.2019
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz