sobota, 28 lipca 2018

14# "Stróże"


Tytuł: Stróże
Seria: Kłamca (Tom 5)
Rok wydania: 2018
Wydawnictwo: SQN 
Ilość stron: 383 (w tym crossover "Chyba Śnisz")

Loki powraca wraz z agentami WINA, który zostaje specjalnie utworzony, aby kontrolować nadużyć anielskich, spowodowanych przez wyżej wymienionego podejrzanego. Nordycki bożek kłamstwa, kiedyś As, teraz cyngiel anielskich zastępców, który nie raz dał radę, tam gdzie skrzydlaci zawalili. 

W "Stróżach" dostajemy nowe historie, w których przemyka Kłamca i jak zawsze daje radę! 

"- Jestem aniołem - powiedział wtedy swoim tubalnym głosem i zaraz umilkł,
jakby to wyjaśniało wszystko.
- W zasadzie to wszyscy jesteśmy. Wszyscy, których zobaczyłeś."

Poza historyjką z Banshee, za którą biję pokłony, bo naprawdę uwielbiam te istoty, dostajemy również opowieść o nadużyciach anielskich, do których WINA dochodzi dzięki Lokiemu (oczywiście nie obejdzie się bez małych zgrzytów ^^) oraz nowo mianowanemu świętemu Jakubowi Ryjkowi.

" - WINA. Wydział Interwencyjny Nadzoru Anielskiego."

Komisarz, dzięki pewnej sprawie zauważa podejrzanego typka kręcącego się na miejscu zbrodni, jednak kiedy zwraca mu uwagę ów pan, jest wielce zdziwiony, że Ryjek go widzi. Mężczyzna niewiele rozumie z dalszych wydarzeń, kiedy to dowiaduje się, że został świętym i widzi anioły, których żaden normalny człowiek nie widzi (no chyba, że skrzydlaty się ujawni).

W tym tomie poznajemy również dwóch anielskich agentów (zawsze kojarzy mi się to z AA XD) Buchta i Zadrę. Czytając o nich miałam wrażenie, że autor zastosował tutaj motyw dobrego gliny i złego. Zadra robi za dobrego, chudszy, mniejszy od swojego partnera, którego sława wyprzedza i jednym słowem anielska społeczność się agenta boi lub woli po prostu gigantowi nie wchodzi w drogę. 

Cieszy mnie również rozwiązanie z "Chyba Śnisz", gdyż chciałam to przeczytać, ale nie przepadam za formami e-booka, dlatego bardzo się ucieszyłam, że wydawnictwo dodało opowiadanko do "Stróżów".

"- A ty to przepraszam, kto?
- Święty z przypadku."

Podsumowując uwielbiam humor, bohaterów oraz pióro Ćwieka. Książki, które napisze, zawsze pochłaniam z wielką przyjemnością, jednak wiem, że nie każdemu może się spodobać, dlatego ostrzegam przed treścią, ale również gorąco zachęcam! 

Ocena 9/10 (Za mało Lokiego! Chcę więcej! 
Pomimo że występuje tutaj jako poboczny bohater! ;p)

niedziela, 22 lipca 2018

13# "Światło"


Tytuł: Światło
Tytuł angielski: What light
Rok wydania: 2017
Wydawnictwo: Rebis
Ilość stron: 273

~***~
"- To jak myślisz, jakie mam szanse na bardziej regularne korepetycje ze słownictwa?
(...)
- To zależy - mówię - Jak myślisz, ile jeszcze choinek kupisz w tym roku?"

Sierra co roku, miesiąc przed Bożym Narodzeniem wraz z rodziną wyjeżdża do Kalifornii, aby tam razem z rodziną sprzedawać choinki na święta, które uprawiali na plantacji w rodzinnym Oregonie. 
Dziewczyna ma szesnaście lat, chodzi do szkoły, a w wolnym czasie pomaga na rodzinnej plantacji. Wśród swoich przyjaciółek ma opinię wymagającej, co skutkuje brakiem odpowiedniego kandydata, jednak w tym roku Sierrę czeka cud Bożego Narodzenia. 

Nastolatka z jednej strony cieszy się, że wyjeżdża, gdyż święta, to jedyna okazja, żeby mogła zobaczyć swoją przyjaciółkę z dzieciństwa - Heather. Całą rodziną przyjeżdżają na Święto Dziękczynienia. Obydwie rodziny spędzają tradycyjnie czas, a przyjaciółki wymykają się do swojej malutkiej plantacji, która założyły podczas jednej wizyt Sierry w Kalifornii. Za rok będą mogły ściąć pierwsze drzewko, jednak pojawia się problem: Czy dziewczyny zobaczą się za rok?

Do zmartwień dochodzi zazdrosny pracownik, który próbuje umówić się z Sierrą, a także poznany chłopak, za którym, ciągną się plotki jego przeszłości. 
Czy Sierra stawi czoło przeciwnościom i pozwoli miłości zapukać do drzwi? 

" - To skomplikowane - mamrocze.
- Na pewno? - pytam. - A może to twoja rodzina to komplikuje?"

"Światło" jest przyjemną lekturą, napisaną lekkim językiem, przy której można się zrelaksować. Fabuła nie jest skomplikowana, a nawet można powiedzieć, że schematyczna, jednak takie schematy mi nie przeszkadzają. Spodobał mi się cały proces, jaki zachodził między nastolatkami, jak się poznawali, odkrywali przed sobą karty i podejmowali wyzwania. 

Byłam trochę zawiedziona końcówką, gdyż liczyłam na to, że autor pokaże, jak układa się między bohaterami po czasie. 

Polecam książkę na zimowe, długie wieczory, kiedy to można zakopać się w cieplutkim kocu, z parującą kawą, herbatą, czy kakao i delektować się książką. Ja niestety przeczytałam ją w maju, więc trochę urok świąt przeszedł mi koło nosa ;p 

Moja ocena: 7/10
22.07.2018
Alpha

niedziela, 8 lipca 2018

12# "Pocałunek Cesarza"


Tytuł: Pocałunek Cesarza
Rok wydania: 2018
Wydawnictwo: Noae Res
Ilość stron: 450

~***~
Główną bohaterką książki jest młodziutka Charlotte, bodajże dwudziestocztero- lub dwudziestopięcioletnia. Pochodzi z rodziny można powiedzieć, że o dobrym statucie, gdyż jej ojciec jest emerytowanym wojskowym, a matka znana jest z wyprawianych bali, po za tym mieszkają w dworku, do którego przylegają ogromne zielone tereny. 

Z opisu książki wiemy, że dostaniemy romans w dziewiętnastowiecznej Francji, na co się ucieszyłam, jednak potem nieco się rozczarowałam. 

Przez pierwsze dwieście stron miałam ochotę udusić główną bohaterkę za jej zachowanie. Dziewczyna ma ponad dwadzieścia lat, ma narzeczonego, który mówi jej, że przez jej urodę interesują się nią inni mężczyźni, a potem zapewnia, że kocha ją i bardzo tęsknił, po czym gdy idą w ustronne miejsce obwieszcza jej, że dostał posadę u cesarza i musi wyjechać, a także zamieszkać na stałe w wersalu. Chartlotte robi narzeczonemu awanturę i wszystko kończy się tak, że Victor ( jej narzeczony) wyjeżdża i kończy związek. 

Dziewczyna jest załamana, jednak w końcu znajduje pocieszenie u młodego lekarza, który przyjechał z Paryża i jego rodzina mieszka w sąsiedztwie. Powoli coś się rozwija między bohaterami, Charlotte stwarza pozory, że nie chce się angażować, gdyż wciąż tęskni za Victorem. W końcu, gdy między nią, a młodym lekarzem, Franciszkiem, dochodzi już do czegoś zostaje dostarczony list od byłego narzeczonego, a w nim zaproszenie na bal od samego cesarza. 

Dalej nie będę zdradzać fabuły, jednak powiem tyle, że bohaterka stanie przed trudnym wyborem, którego mężczyznę wybrać. Dlaczego trudnym? A no dlatego, że nasza Charlotte biega od jednego do drugiego i zachwyca się ich ustami, czując do każdego z nich coś więcej. 

Znacznie ciekawiej robi się w drugiej połowie książki, która naprawdę ratuje tę historię. 

Do minusów, jakie rzuciły mi się w oczy podczas tej książki to między innymi:

1. W pierwszej połowie na dworku rodziców Charlotte prawie nie widać służby, co odbija się na takich momentach:

a) spacer Charlotte z Franciszkiem po lesie, gdzie powinna towarzyszyć im jakaś opiekunka, ktoś kto pilnował w dawnych czasach czystości panienki (oczywiście nie zawsze wychodziło, jednak taka osoba musiała być, bez tego dziewczyna z szanowanej rodziny nie mogła wychodzić i być sam na sam z mężczyzną)

b) nauka młodszej siostry, którą nota bene uwielbiam, za jej edukację również powinna być odpowiedzialna guwernantka, a nie matka, pani domu nie miała czasu na uczenie swoich dzieci przez co zajmowała się tym służba, mogła mieć zdawane raporty o postępach, lecz raczej nie zajmowała się tym, gdyż zwyczajnie doglądała domu.

2. Kolejna rzecz jaka rzuciła mi się w oczy: język i zwroty grzecznościowe. 

Francuzi są bardzo uczuleni na punkcie języka i zwrotów grzecznościowych. Jeśli o coś proszą, zawsze na końcu zdania znajduje się "s il vous plait" tł. dziękuję, lub kiedy o coś się pytają, również jest używana ta formułka w znaczeniu przepraszam, zawsze dziękują i do czego zmierzam. 

Bohaterzy za szybko zwracali się do siebie bezpośrednio po imieniu. Według mnie należałoby dłużej pociągnąć zwroty typu: panienko, panie, paniczu - wtedy nadałoby to jeszcze lepszego klimatu.

Tak samo język! Wydał mi się zbyt nowoczesny, jak na dziewiętnastowieczną Francję. 

Podsumowując czytać nie czytało się strasznie, jednak pewne zgrzyty były. Książkę mogę polecić na odstresowanie się np. jak w moim przypadku po egzaminach, czy na leniwe popołudnie. 

Moja ocena ze względu na lepszą drugą połowę podniosła się do 5/10, a książkę miałam okazję przeczytać dzięki organizowanemu booktour'owi u @zaczytanajola na instagramie, za co dziękuję! 

08.07.2018
Alpha

128# "Odlecimy stąd"

Tytuł: Odlecimy stąd Autor: Anna Dąbrowska Rok wydania: 17.03.2020 Liczba Stron: 332 Wydawnictwo: Wydawnictwo Novae Res  Opis: Dziewiętnasto...