Tytuł: Hycel
Autor: Bartłomiej Kurkowski
Rok wydania: 12.04.2019
Wydawnictwo: Wydawnictwo Novae Res
Liczba Stron: 270
Opis:
Kiedy bycie człowiekiem staje się trudniejsze niż bycie Bogiem
Na początku nowego tysiąclecia świat nawiedza tajemnicza epidemia, która zabija prawie wszystkie zwierzęta. Ludzie jednak nie potrafią żyć bez pupili, dlatego znajdują sposób, jak je zastąpić. Genetyka rozwinęła się na tyle, że w laboratoriach możliwe jest niemal wszystko. Wkrótce powstają stworzone na potrzeby ludzi nowe, ulepszone wersje zwierząt. Ale czy ta zabawa w Boga może skończyć się dobrze?
„Hycel” to zbiór opowiadań, w którym bestia okazuje się godniejsza od człowieka, a zezwierzęcenie lub uczłowieczenie może oznaczać narodziny nowego świata. Świata, gdzie nie istnieją hamulce moralne ani żadne inne zabezpieczenia chroniące zdrowy rozsądek. A kiedy rozum zwodzi, budzą się uśpione przed wiekami upiory...
Recenzja:
„Całą hecę zaczęła zaraza z początku wysiąclecia.
Ćwierć wieku temu.
Najpierw pozdychały psy,
niedługo potem koty,
potem część ssaków.
Nie wszystkie,
większość gatunków.
Zeszły w przeciągu kilku miesięcy, może lat.
Na całym świecie.
U każdego, z nieznanego powodu.”
Wyobraźcie sobie niedaleką przyszłość. Jak ją widzicie? Maszyny na wysokim poziomie z rozwiniętą inteligencją, roboty, latające samochody, poduszkowce, a może coś takiego jak Gwiezdne Wojny? Podróże międzygalaktyczne? Czemu nie?
Jednak nie z taką przyszłością mamy do czynienia w „Hyclu”. Autor przedstawia nam przyszłość bez zwierząt. Nie powiem trudne do wyobrażenia, przy najmniej w moim odczuciu, ponieważ nie wyobrażam sobie życia bez kochanych futrzaków. Zamiast nich mamy do czynienia z genetycznie zmodyfikowanymi ludźmi, którzy mają zastąpić wymarłe zwierzęta.
„W jakimś sensie jej współczuję.
Ganiam za nimi dekadę
i dość dobrze ich poznałem.
Wyhodowani wyłącznie dla zostania żywymi przytulankami.”
Książka jest zbiorem jedenastu opowiadań, skupiających się na zmodyfikowanych ludziach ze zwierzęcymi cechami. Autor miał bardzo ciekawy oraz nietypowy pomysł. Wyjaśnia nam, że nasz świat dotknęłam katastrofa i wyginęły wszystkie zwierzęta, a na ich miejsce ludzie zaczęli tworzyć mieszańce. Umożliwiało im to wszczepienie swego rodzaju obroży, która uwalniała zwierzęce cechy takie jak ogon, futro, wyostrzone zmysły, wytrzymałość, siłę itp. Niestety to co zawiodło w tej książce to trochę styl, przez który czytało się bardzo ciężko. Były fragmenty, gdzie przeważały zdania pojedyncze, co mi osobiście kojarzy się z takimi wystrzałami z karabinu. Według mnie to stopuje akcje i nie pozwala płynnie przechodzić od sceny do sceny. Zostaje zachwiana dynamika, co właśnie powoduje, że czyta się ciężej historię.
„Żadne zwierzę nie zabije innego…
[bez powodu]”
Za możliwość przeczytania dziękuję Wydawnictwu Novae Res.
23.04.2020
Alpha
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz