wtorek, 29 października 2019

71#"Słodki Dom"


Tytuł: Słodki dom 
Autor: Tillie Cole 
Rok wydania: 2019 
Wydawnictwo: EditioRed 
Liczba Stron: 352 

Opis:

Molly Shakespeare nie miała najłatwiejszego dzieciństwa. Bardzo wcześnie straciła rodziców. Wychowywała ją babcia, która utwierdzała wnuczkę w przekonaniu, że aby wykorzystać swoją szansę i stać się kimś, musi pracować ciężej niż inni. Molly była bystra, inteligentna, rozkochana w wiedzy i wyjątkowo oczytana, jednak bardzo samotna. Większość ludzi widziała w niej tylko brązowowłosą okularnicę, najczęściej milczącą, skrytą, niezbyt modnie ubraną i niemajętną. Dziewczyna podjęła decyzję o wyjeździe z rodzinnej Anglii do Alabamy, by tam ukończyć studia i zrobić doktorat z filozofii, gdyż bardzo chciała daleko zajść.

Molly prędko się przekonuje, że ten wyjazd radykalnie zmieni jej życie. Ludzie w Alabamie kochają futbol, głośną zabawę i mają nieznośny temperament. Jednak największym zaskoczeniem i równocześnie największą rewolucją w poukładanym życiu Molly okazuje się Romeo Prince: gwiazda sportu, potomek rodziny z tradycjami i dziedzic wielkiej fortuny, a przede wszystkim chłopak o boskim ciele, cudownych oczach i zniewalającym uśmiechu. Romeo robi, co chce, i może mieć każdą dziewczynę, której zapragnie. Ale z jakiegoś powodu upodobał sobie Molly...

To pierwsza część przepięknej opowieści o miłości, która rozkwitła między dwojgiem młodych ludzi z zupełnie innych światów. Uczucie to sprawiło, że każde z nich odkryło w ukochanej osobie najpiękniejsze cechy i nie wyobraża sobie bez niej życia. Czy pierwsza, młodzieńcza miłość okaże się na tyle silna, by przezwyciężyć twarde zasady ugruntowane przez pieniądze, tradycję i niepisane umowy?
Niegrzecznym chłopcom najbardziej potrzebne są mądre dziewczyny!



Recenzja:

„Niektóre rzeczy w życiu są podłe. Mogą doprowadzić Cię do szaleństwa. Inne rzeczy sprawiają, że tylko przeklinasz i złorzeczysz. Więc kiedy gryziesz się życiowymi rozterkami, nie zrzędź, zagwiżdż sobie. I zawsze patrz na radosną stronę życia...” 

Życie to nie bajka, a szczególnie może o tym powiedzieć Molly. Sierota, wychowana przez babcie, która wszystko co uzyskała w życiu zawdzięcza swojej ciężkiej pracy. Skromne życie i poświęcenie się nauce, w końcu zaowocowały. Wyjeżdża z rodzinnego miasta, aby ukończyć w Alabamie studia i zrobić doktorat. Jej marzeniem jest zmiana życia, aby w końcu żyć na poziomie, lecz dziewczyna jeszcze nie wie, że wyjazd to właśnie początek wielkich zmian w jej życiu.

Jedną z przyczyn zmian stanie się seksowny i utalentowany footbolista – Romeo. I tu nasuwa mi się sławny cytat: „Ach Romeo…”, a na poważnie, to myślę, że wiele czytelniczek, które lubią niegrzecznych panów, będzie bardzo zadowolona, kiedy zapozna się z Roemo o powalającym uśmiechu.

Czy rozwijająca się między tą dwójką młodzieńcza miłość będzie miała szansę rozkwitnąć? Czy życie Molly w końcu się odmieni?


„To niesamowite jak głośny dźwięk ciszy może nieubłaganie na ciebie krzyczeć, przypominając, że jesteś zdany na samego siebie.” 

„Słodki dom” jest pierwszą częścią cyklu, który mogę polecić szczególnie na zrelaksowanie. Autorka opowiada historię o dwóch bohaterach z przeżyciami, a uczucie, którego doświadczają jest dla nich czymś nowym. Nie jest to książka, gdzie czuje się jakiś strach o parę czy niepewność. Nie, tutaj jest słodko i aż czasem za bardzo cukierkowo, a ponad to bohaterowie zachowują się jak zauroczeni i napaleni nastolatkowie, którzy dopiero co przeżywają swoje pierwsze razy. Z każdą kolejną stroną, czyta się coraz lepiej chcąc poznać historię o dwójce ludzi, którzy pochodzą z różnych klas społecznych, a mimo to zaczynają coś do siebie czuć. Podziały tracą jakiekolwiek znaczenie, a czytelnicy dostają opowieść o klasach społecznych, intrygach, grach pozorów, pieniędzy, noszeniu masek i robieniu wielu rzeczy na pokaz, a także o prawdziwej przyjaźni i miłości. Dokładnie tak, jak w „Romeo i Julii” i to coś powoduje, że chce się więcej i więcej, dlatego na pewno sięgnę po kolejne tomy tej serii.

„Dom nie jest miejscem. To nie kraj czy miasto czy budynek albo dobytek. Dom jest z drugą połową twojej duszy, osobą która współdzieli z tobą ból i pomaga dźwigać brzemię straty. Dom jest osobą, która jest przy tobie od początku do końca i nigdy Cię nie porzuci oraz przyniesie wieczne szczęście.” 

Prócz wyżej wspomnianych aspektów, książkę mogę polecić również fankom, a może i fanom ( 😉 ) romansów z wątkami sportowymi, w końcu głównym bohaterem jest bardzo uzdolniony footbolista. Przyznam się szczerze, że z tym typem historii spotkałam się pierwszy raz, choć nie raz już słyszałam o „piłkarskich romansach” i nie powiem, ciekawiły mnie one, a teraz miałam okazje bliżej się z takim przykładem zapoznać i jestem na „tak”. Nie będę zaprzeczać – zaraz siadam do komputera i będę przeszukiwać go w poszukiwaniu historii z podobnymi wątkami.

Na zakończenie mogę powiedzieć, pomimo tego że książka nie posiada wyróżniającej się fabuły, to bardzo podobało mi się przesłanie tej książki, które autorka przemyca w historii, a mianowicie: na każą osobę czeka ten ktoś jedyny, z kim przeżyje się cudowne uczucie miłości, a także na każdego czeka dom, choć nie zawsze z początku nam się tak wydaje.

Za udostępnienie egzemplarza serdecznie dziękuję Wydawnictwu Editio Red.

Alpha
29.10.2019

niedziela, 27 października 2019

70#"Przekroczyć granicę Ciemności"


Tytuł: Przekroczyć granicę ciemności
Autor: Samanta Opic
Rok wydania: 2019
Wydawnictwo: Novae Res
Liczba Stron: 224

Opis:
Co się stanie, gdy ciemność przejmie władzę nad wszystkim, co dla ciebie ważne?
Dla nastoletniej Mai zaczyna się czas, w którym będzie musiała dokonać najważniejszych w swoim życiu wyborów. Właśnie dowiedziała się, że jej chłopak, Piotrek, miał ciężki wypadek na motocyklu, a z nią samą zaczyna się dziać coś dziwnego. Dziewczyna traci wzrok i trafia do miejsca, z którego może wydostać się tylko na dwa sposoby: albo zawalczyć o to, by przekroczyć granicę i wrócić do domu, albo poddać się i umrzeć. Zostało jej zaledwie siedem dni, aby się uratować, ale Maja wie, że musi podjąć tę próbę i stanąć twarzą w twarz ze swoimi największymi lękami. Czy w otaczającej ją ciemności znajdzie kogoś, komu będzie mogła zaufać? Czy uda jej się ponownie przenieść się do świata, w którym zostawiła wszystko, co kocha?

Recenzja:

„Kiedyś kochała ciemność.
Sądziła, że to właśnie ona jest jej najlepszą przyjaciółką.
Przecież tak było…
Prawda?”

Do czego może doprowadzić jedna kłótnia? I kolejna i jeszcze jedna? Jak bardzo mogą nas dręczyć wyrzuty sumienia, aż zmienią się w pasożyta, który będzie nas powoli zjadać, aż nie zostanie już nic. Maia jest właśnie w takiej sytuacji, a kiedy dochodzi do kolejnej kłótni między nią, a jej chłopakiem, staje się coś strasznego. Piotrek zostaje ofiarą wypadku. Jest w krytycznym stanie i prawdopodobnie już się nie wybudzi. Kiedy dziewczyna się o tym dowiaduje zapada w śpiączkę i traci wzrok.

„Zima nigdy nie była taka piękna…
Wszystko jest piękniejsze, gdy ma się przy sobie osobę,
którą chcę się spędzić całe swoje życie.”

Maia trafia do świata, w którym albo może zostać, albo wrócić na Ziemię, do swojej rodziny i przyjaciel. Musi jednak podjąć decyzję, która nie jest łatwa, a w dodatku ma na nią tylko siedem dni. Jeśli nie pokona ciemności, która ją pogrążą przestanie istnieć. Spotyka tutaj dwie osoby, które są bliskie jej sercu. Pomagają one, naprowadzając dziewczynę na odpowiednią drogę. Wracając do odpowiednich wspomnień, nie analizuje ich z dystansem, a na nowo przeżywa i próbuje zrozumieć, a Damien i pewien nieznajomy, który wydaje się być znajomym pomagają jej odpowiednio przemyśleć sytuację. Pomimo starań chłopców, wybór nadal leżał w rękach Mai.

Debiut, który spokojnie mogę uznać za udany jest historią o nastolatkach dla nastolatków. Prosty język i krótkie rozdziały sprawiają, że książkę szybko się czyta.

„Czasem bywa i tak, że nie mamy siły na nic,
a jednak coś nas zmusza, byśmy szli do przodu,
nie daje nam wyboru.”

Wiązałam dużą nadzieję z tą książką i naprawdę zaczęło się bardzo dobrze, ale gdzieś po połowie, przestało być dobrze i stało się przeciętnie. Pierwsze sto stron połknęłam, nie mogąc oderwać się od historii i chcąc poznać dalsze losy, lecz w pewnym momencie ten zapał zgasł, a Maia zaczęła mnie irytować. Miałam wrażenie, że przez jakąś chwilę bohaterowie wpadli w takie koło i co chwile musieli o czymś porozmawiać.

To co podobało mi się i jednocześnie budziło we mnie emocje to wspomnienia dotyczące jej przyjaciela Damiena. Przekaz, który niesie za sobą ta historia, jednak zalicza historię do tych, które należy, a nawet trzeba przeczytać. „Przekroczyć granicę ciemności” uczy, żeby nie obwiniać się o coś, na co nie miało się wpływu i żyło się pełnią życia, bo trwa ono zaledwie mgnienie oka.

Za udostępnienie egzemplarza oraz za możliwość objęcie go patronatem dziękuję Wydawnictwu Novae Res.

środa, 23 października 2019

69# "Breaking Rules. Gra Rozpoczęta."



Tytuł: Breaking Rules. Gra rozpoczęta 
Autor: Samanta Louis 
Rok wydania: 2019 
Wydawnictwo: WasPos 
Liczba Stron: 366 

Opis: 

Andrea Wilson nigdy nie przypuszczała, że stanie się bohaterką swojej książki, a jej poukładane życie rozsypie się jak domek z kart. Zdradzona przez wieloletniego partnera i ojca swojej córki, przez długi czas stawała na nogi, by znowu być tym, kim była kiedyś: pewną siebie kobietą z marzeniami. Jednak złamanego serca nie da się tak łatwo skleić, do tego potrzebna jest nowa miłość, której Andrea unika jak ognia.
Aaron przystojniak z włoskimi korzeniami i szanowany deweloper, po powrocie do Chicago zamierzał skupić się na przejęciu firmy i nie wchodzić w żadne dłuższe relacje z kobietami. Jednakże życie bywa nieprzewidywalne. Wystarczy jedno spojrzenie w piwne oczy atrakcyjnej brunetki, by priorytety i pragnienia Aarona zamieniły się miejscami.
Kiedy się spotykają oboje czują seksualne napięcie, którego nie da się zignorować. Atmosfera gęstnieje, pragnienie się zaostrza i bum! Lądują w łóżku, z zasadą: nie proś o więcej i nie oczekuj przyszłość. Andrea zgadza się na warunki, jakie stawia jej Aaron. Lecz szybko zdaje sobie sprawę, że wbrew przyjętym zasadom, chce więcej Aarona.
Zasady zostają złamane, napięcie rośnie, niepewność wypełnia każdą myśl. Demony przeszłości zostają uwolnione i pragną jednego: Aarona.


Recenzja:

„Nie chcę związku, a układ.
(...) Będziemy spotykać się na seks,
bez zobowiązań, planów, bez informowania kogokolwiek,
szczególnie mojej strony.
Trzymając się zasady:
nie proś o więcej
i nie oczekuj przyszłości.” 


Zastanawialiście się kiedyś, czy wasz życie jest nudne i schematyczne? Każdy dzień wygląda tak samo, dzieli się na te same zajęcia? Tak też czuła się Andrea Wilson po zdradzie Lucasa, kiedy to tylko odbierała córkę z przedszkola, spędzała z nią czas, po czym siadała i pisała dalej książkę, co też od jakiegoś czasu nie szło jej najlepiej. Wpadała w monotonnie. Aż do pewnego dnia, kiedy to podczas odbierania córki, spotkała przystojnego nieznajomego, który zamiast przyjaciółki Andrei przyszedł odebrać dziewczynkę z przedszkola.

Aaron, Włoch, dweloper, skupiający się na firmie i jej rozszerzeniu. Po zdradzie, jaką zafundowała mu jego była druga połówka, postanowił się więcej nie angażować. Nie zamierzał dać się znowu wykorzystać. Obiecał sobie, że już nigdy nie będzie słaby. Do pewnego momentu, aż spotyka niezwykle seksowną, blondwłosą mamuśkę z „świetnym tyłkiem”.

„Błądzę myślami,
zastanawiając się, co zrobić z własnym życiem.
Zaczynam dostrzegać,
każdego dnia coraz wyraźniej,
że jest ono zbyt przewidywalne i schematyczne.” 

Podczas jednego z kolejnych dni, kiedy do Andrea odbiera swoją córeczkę z przedszkola spotyka się ze swoją przyjaciółką. Nie chcąc od razu wypytywać się o nieznajomego, zaczyna normalną rozmowę, dowiadując się, że ostatnim razy nie zdążyła odebrać swojej córki ze względu na rozmowę o pracę i przysłała brata, a dzięki przyjaźni dziewczynek, Kate zaprasza Andreę do domu, gdzie bohaterka ponownie spotyka się z tym razem już znajomym mężczyzną, co powoduje do powstania układu między nimi, w którym panuje jedna zasada: bez zobowiązań i przyszłości. Jednak gra między Andreą i Aaronem się rozpoczyna, a zasady zostaną złamane.

„Kurwa mać! – wyrzucam z siebie, waląc głową o kierownicę.
Kurwa, kurwa, kurwa! – klnę wewnątrz blaszanej puszki,
bo podejrzewam, że dla mnie to nie będzie jedynie układ,
co więcej, jestem pewna, że złamię zasady.” 

Pierwsze spotkanie z twórczością autorki mogę uznać za udane, a nawet bardzo udane. Co prawda nie jest to tematyka, którą lubię najbardziej, jednak nie mogę zaprzeczyć, a jedynie pogratulować, bo czytało mi się naprawdę dobrze, a nawet nie mogłam się doczekać, kiedy to tylko powrócę do czytania i poznawania dalszych losów układu Andrei i Aarona. Lekki i przyjemny styl, który wpływał na to, że przez książkę się płynęło, pierwszoosobowa narracja, dzięki, której można było jeszcze bardziej zżyć się z bohaterami, a także przystępnej długości rozdziały, które nie pozwalały się nudzić.

Do pozytywnych stron powieści można zaliczyć również kreację bohaterów. Sam Aaron, jest cudownie stworzony, nie mówiąc już o tym, że kupił mnie po pierwszym rozdziale, ale to co odkrywałam z kolejnymi stronami powodowało, że coraz bardziej lubiłam tą postać, a kiedy nastąpił punkt kulminacyjny, to po prostu zamarłam. Nie chcę spojlerować, ale powiem tak: miałam cały czas nadzieję, że się opamięta i naprawi to co spieprzył. Przez całą historię widzimy jak nie tylko Aaron się zmienia, ale również Andrea.

Co ciekawe zarówno Andrea, Aaron i Kate są osobami, które nie miały szczęścia w pierwszych miłościach i to mi się podobało, bo autorka przedstawiła, że życie to nie bajka, a jeśli w grę wchodzi uczucie, to trzeba być bardzo ostrożnym. Z dokładnością opisane uczucia i przemyślenia bohaterów dają sporo do myślenia, ale również pozwalają zżyć się z postaciami, co w moim przypadku skutkowało tym, że wymieniona trójka stała się moimi ulubieńcami w tej powieści.

Samanta Louis doskonale naprowadza czytelnika emocjonalnie, na bohaterów, których ma polubić, a do których czuć nie chęć.

Jaki morał z powieści wynika?

Dla mnie mógłby on brzmieć tak:

Nie baw się miłością, bo jest ona jak ogień,

A ogniem można się sparzyć.


Za możliwość przeczytania dziękuję Wydawnictwu Was Pos, a Was zachęcam po sięgnięcie po tę historię.
 23.10.2019r.
Alpha

piątek, 18 października 2019

68#"Horyzont"


Tytuł: Horyzont
Autor: Jakub Małecki 
Rok wydania: 2019 
Wydawnictwo: SQN 
Liczba Stron: 336

Opis:

Czasami prawda rozciąga się daleko za horyzont.

Jałowe lata bez wschodów i zachodów słońca. Wspomnienia jak burza piaskowa, jak skrzypienie desek w starym domu. Smugi przeszłości płytko pod skórą. Gry komputerowe i bułgarski rap.

Maniek i Zuza mieszkają po sąsiedzku na warszawskim Mokotowie. On, były saper, próbuje spisać wspomnienia z misji w Afganistanie, mając nadzieję wreszcie stamtąd wrócić. Ona, dziecko pokolenia Y, uczy się żyć na własny rachunek i mimowolnie zatraca się w rodzinnej tajemnicy. Choć z pozoru nic ich nie łączy, ciążą ku sobie, niezdolni i niechętni do pielęgnowania więzi z otoczeniem.

Nowa książka Jakuba Małeckiego to zaskakująca opowieść o tęsknocie, przyjaźni i odwadze. O konfrontacji z zadrą – własną i cudzą. O próbach znalezienia właściwej wersji siebie.

Recenzja:

To moje drugie spotkanie z twórczością Jakuba Małeckiego i na pewno nie ostatnie. Pomimo że styl autora nie należy do moich ulubionych to historie Małeckiego mają w sobie coś, co mnie przyciąga. Tak było też w przypadku "Horyzontu", kiedy to przeczytałam opis i powiedziałam od razu: Muszę to przeczytać. Tak samo jak poprzednio i tym razem się nie zawiodłam. 

Z misji w Afganistanie wraca Mariusz Małecki. Jest wrakiem człowieka, cieniem dawnego siebie. Jak prawie każdemu weteranowi wojskowemu po misjach zaczyna dokuczać (łagodnie powiedziane) zespół stresu pourazowego. Nie radzi sobie z tym, ani ze wspomnieniami. Przestaje się dogadywać z rodziną. Postanawia napisać książkę, jednak nie potrafi zacząć i odkrywa, że jedyne co mu przynosi chociaż chwilę ulgi to wychylenie szklaneczki jednej, dwóch ewentualnie większej ilości w towarzystwie Zuzy. Mariusz opowiada wtedy o wojnie, a Zuza o śmierci matki. Doskonale widać tutaj kontrast, jaki autor przygotował. Historia weterana wojennego jest głęboka, poruszająca człowieka do głębi, natomiast opowieść Zuzy w porównaniu z tym, co przeszedł Mariusz wydaje się błahostką, coś co w ogóle nie powinno stanowić problemu. A jednak oboje zatraceni są w swoim cierpieniu.

Trudno jest napisać coś więcej, żeby nie zdradzić całej fabuły, a duży wpływ ma na to, to że części hstorii tworzą ogólną całość i nieopatrznie zdradzić mogłabym coś, co później będzie bardzo istotne podczas czytania. Również nie mam aż tak dobrego porównania co do poprzednich historii Jakuba Małeckiego ze względu na to, że jest to moja dopiero druga książka, jaką miałam okazję przeczytać i obie poruszały bardzo ważne kwestie życiowe. Jednak w tej książce autor podszedł poważnie do problemu. Czuć jak historia przestaje być tylko fikcją wymyśloną przez autora, a jednocześnie mogłaby być spisaniem wydarzeń prawdziwych. To jest idealny przykład kiedy książka przeplata się z rzeczywistością w dodatku jeszcze, kiedy bohater opowiada o Mokotowie, przez co ma się wrażenie, jakby się tam faktycznie było. 

Najnowsza książka Jakuba Małeckiego idealnie pokazuje, jak wykraczać poza tytułowy "Horyzont", w niektórych miejscach również bywa zaskakująca, a także wzruszająca. Jednak żeby przekroczyć "Horyzont" trzeba mieć odwagę, a do odważnych świat należy, więc zadam Wam na koniec pytanie:
Macie odwagę sięgnąć po "Horyzont" Jakuba Małeckiego? 

Za możliwość przeczytania dziękuję wydawnictwu SQN.

18.10.2019
Alpha

67#"Magnaci. Ostatni Polski Król"



Tytuł: Magnaci. Ostatni Polski Król 
Autor: Przemysław Dębski 
Rok wydania: 2019 
Wydawnictwo: Novae Res 
Liczba Stron: 510 

Opis:

Pełna akcji, humoru i anegdot powieść o patriotyzmie, honorze i miłości w realiach Rzeczypospolitej z XVIII wieku.

Z jednej strony wielkie, europejskie bitwy, podgraniczne starcia, leśne potyczki i brawurowe pościgi ulicami miast Rzeczpospolitej. Z drugiej strony karczemne burdy, obozowe awantury, sąsiedzkie zajazdy i honorowe pojedynki na ukrytych polanach.

Z jednej strony piękne kobiety, oświeceniowe idee, nauka, muzyka i teatr. Z drugiej strony publiczne zniewagi, płomienne romanse, samobójstwa i szpiegostwo.

Dyplomacja i intrygi.
Wolność i swawola.
Władza i pieniądz.

Autor zabiera nas do XVIII-wiecznej Polski, opowiadając oparte na anegdotach perypetie z życia ówczesnych rodów szlacheckich – Radziwiłłów, Czartoryskich, Poniatowskich i wielu innych wpływowych rodzin Rzeczpospolitej.

„Magnaci. Ostatni polski król” to wielowątkowa powieść o miłości, zdradzie, honorze oraz dążeniu do władzy. Przystępna i zabawna, lecz skłaniająca do przemyśleń propozycja literacka nie tylko dla miłośników historii.

Wiedźma podniosła wybrane dziecko. Obchodziła się z nim bardzo ostrożnie i z szacunkiem, jakby od tego zależało jej życie, co zresztą było zgodne z prawdą.
Trzymając maleństwo na rękach, odwróciła się do Konstancji Poniatowskiej i w geście tryumfu wzniosła dziecko ponad głowę.
- Kto za lat trzydzieści parę żyw będzie, ten ma przed sobą króla! – kobieta krzyknęła w najczystszej polszczyźnie.


Recenzja:

„Nie wygrasz z grabarzem, żyjąc długo,
wygrasz z grabarzem żyjąc.” 

Rzadko kiedy udostępniam recenzję historycznej książki, ze względu na to, że mało ludzi się nimi interesuje. I tak sobie pomyślałam, że robię błąd, ponieważ książki opisujące wydarzenia, które wydarzyły się naprawdę mogą równie mocno wciągnąć, jak fantasy, romans czy kryminał. Wystarczy, że książka będzie dobrze napisana i zainteresuje czytelnika. Pod koniec lipca, dzięki uprzejmości Wydawnictwa Novae Res trafiłam na kolejną perełkę należących do książek historycznych. „Magnaci. Ostatni Polski Król.” jak sam tytuł mówi, jest o ostatnim królu, jaki rządził Polską, a mowa tu o Stanisławie Poniatowskim. Pewnie większość z Was zaraz machnie ręką i powie „To nie dla mnie.”. Osobiście wolę książki poświęcone czasom starożytności lub średniowieczu, ale tutaj kupił mnie opis. Kto nie zna „Gry o Tron” czy chociażby nie wie o czym jest? To powiem szczerze, że Magnaci są taką maleńką Grą o Tron. Znajdziecie tutaj niespodziewane zwroty akcji, romans, intrygi, walkę o władzę. Ja książkę czytałam z wypiekami, co się skończyło tym, że jednego wieczora przeczytałam ponad 400 stron, a u mnie to szał biorąc pod uwagę moje ograniczenia czasowe!

„Dwóch strojnych mężów podeszło w tym czasie do tarczy herbowej
i rozbiło ją na znak wygaśnięcia męskiej linii.
Pusty odgłos wypełnił przestrzeń pomiędzy zmarłym
a towarzyszącymi mu w ostatniej drodze rodami..” 

Rok 1732. Wołczyn. Na dwór rodziny Poniatowskich herbu Ciołek przybywa stara kobieta, którą za plecami wołają wiedźmą. Po upływie kilku pełnych napięcia chwil, spośród najmłodszych przedstawicieli rodu wybiera najmłodszego, niemowlę i przepowiada, że za trzydzieści lat stanie się on królem. Tak rozpoczyna się historia, w której śledzimy losy młodego Stanisława Poniatowskiego, który z czytanymi rozdziałami zmienia się z niemowlaka w chłopca, z chłopca w nastolatka, z nastolatka w mężczyznę, aż do objęcia przez niego tronu. Z jego przeżyciami przeplatają się również wydarzenia innych postaci, jednak mi najbardziej podobały się fragmenty poświęcone przyszłemu Królowi Polski. Jednym z pobocznych postaci był Maksymilian Woyna Herby Dąb, który wraz z biegiem lat stawał się coraz bardziej porywczy, przez co przypłacił nie jedno swoją, mogę to tak nazwać z mojego punktu widzenia, głupotą. Nie mówię tutaj, że postać jest źle wykreowana! Broń Boże! Bardziej chodzi mi tu o samo zachowanie postaci, które tak mnie czasem irytowało, przez co z utęsknieniem czekałam na rozdziały poświęcone Stanisławowi. Maksymilian Woyna, gdy tylko dorósł stał się idealnym przykładem polskiego szlachcica – impulsywny, w gorącej wodzie kąpany, myślący dopiero po fakcie. Jaki był tego skutek? Oprócz tego, że niezmiernie mnie irytował, to np. stracił dobytek rodziny, po czym z chęcią zemsty ruszył w ślad za winnymi. Jeśli miałabym spojrzeć na tą postać pod innym kątem, to rozdziały poświęcone jego dzieciństwu czytało mi się naprawdę przyjemnie, tak samo dotyczące jego rodziny, jednak historia Stanisława, jego podróży i zdobywania doświadczenia, a także wiedzy bardziej mnie ciekawiła, no i nie zaprzeczajmy kolejnemu ciekawemu wątkowi, który pojawia się w historii Stanisława Poniatowskiego – pojawia się w niej romans z carycą Rosji.

„Pokazując swoją grzeczność, powiedziałem jeszcze:
„Z poszanowaniem waszmości”,
i chlasnąłem go na odlew w pysk.
Choć nie trafiłem w punkt, to głowa skoczyła mu w bok
jak szmaciana lala.” 

Bez owijania w bawełnę – książka jest gruba, ma ponad 500 stron, jednak autor potrafi zaciekawić już po paru rozdziałach, a skoro już o nich mowa. Historia nie jest typowo podzielona na „rozdział 1, rozdział”. Poszczególne części książki są od siebie oddzielone imionami bohaterów, rodów, do których należą oraz datami. Czasem zdarzało się tak, że od jednego fragmentu do drugiego rozegrało się kilka lat. Pomimo takiej budowy w historii nie ma chaosu. Autor prowadzi historię w pierwszoosobowej narracji, co pozwala czytelnikowi poznać przemyślenia i emocje bohaterów. Dostępny język, który nie sprawia problemów, ani nie powoduje, że czytelnik musi zastanawiać się nad znaczeniem danego słowa oraz płynny styl, powodują, że przez książkę się płynie.

Komu polecam tę książkę? Osobom, które lubią pościgi, narowistych i spontanicznych bohaterów, intrygi, romanse w tle władzy i polityki.

Natomiast, gdyby ktoś się zgubił w natłoku nazwisk i bohaterów, autor na początku książki zamieścił spis postaci oraz rodów, co w razie czego ułatwi rozeznanie.

Uważam również, że jest to bardzo fajna forma przyswojenia historycznych wydarzeń z tamtego okresu, które mogą zapaść w pamięć na dłużej niż wykute na blachę formułki i daty z podręcznika historycznego. Po przeczytaniu historii Dębskiego, odniosłam wrażenie, jakby historia, która jest potraktowana po macoszemu w szkołach ożyła, przez co na pewno jeszcze nie raz wrócę do tej książki, żeby na nowo ją poznać 😊.

Za udostępnienie egzemplarza oraz za możliwość objęcie go patronatem dziękuję Wydawnictwu Novae Res.

18.10.2019
Alpha

poniedziałek, 14 października 2019

66# "Rozdroża"



Tytuł: Rozdroża
Autor: Augusta Docher
Rok wydania: 14 sierpnia 2019
Wydawnictwo: EditioRed
Liczba Stron: 376

Opis:

Pierwsza polska seria fanfiction oparta na klasyce romansu!
Jane Eye po stracie przyjaciółki pragnie rozpocząć nowe życie. Opuszcza Nowy Jork, by przenieść się do angielskiego majątku Thornfield Hall, miejsca, w którym czas się zatrzymał. Ma tam sprawować opiekę nad córką sir Edwarda Fairfaxa Rochestera, właściciela dworu. Dzięki swojemu oddaniu zyskuje sympatię małej Adelki, a bezkompromisowym podejściem do obowiązków budzi jednocześnie irytację i szczery podziw Rochestera. Mimo trudnych początków - wbrew woli Edwarda i rozsądkowi Jane -między bohaterami rodzi się coś więcej...

Ponadczasowa opowieść w nowej odsłonie - o tym, jak samotność łączy pozornie różnych od siebie ludzi, a szaleństwo zmieszane z pożądaniem prowadzi do tragedii. Czy ta historia ma szansę na szczęśliwe zakończenie?

Pierwsza część cyklu Z klas(yk)ą w łóżku to fanfic na motywach najbardziej znanej powieści jednej z sióstr Brontoe. Czy można tu mówić o profanacji? Oczywiście! Herezji? Bez wątpienia! Bezczelności? Jak najbardziej! Pozwól sobie na odrobinę szaleństwa i daj się porwać niepoprawnej guilty pleasure. Wraz z Jane Eye poznaj tajemnice skrywane za grubymi murami Thornfield Hall.




Recenzja:

"Nie da się wycenić miłości, oszacować, czy jest bezpieczna, czy nie, czy racjonalnie lokujesz uczucie, czy niewłaściwie." 

Po śmierci najlepszej przyjaciółki Jane Eye wyjeżdża z Ameryki, gdzie się wychowała. Ląduje w Anglii, gdzie podejmuje się córką sir Edwarda Rochester, małą Adelką. Dziewczyna szybko zyskuje sympatię dziewczynki, co budzi nie tylko radość ojca, ale również podziw dla nowej niani. Jednak to nie więź między dzieckiem, a nową opiekunką jest najbardziej interesującą w tej historii. Między sir Edwarem, a Jane zaczyna działać chemia, pytanie tylko w którą stronę potoczy się ta nowa znajomość? Czy przetrwa próbę, której zostanie poddana? Co stanie się, kiedy staną w obliczu tragedii?

„Rozdroża” są pierwszą częścią po raz pierwszy wydanego w Polsce fanfiction. Autorka wzorowała się na historii napisanej przez Charlotte Bronte pt.: „Dziwne losy Jane Eyre”. Bohaterka historii Agusty Docher najbardziej zyskała moją sympatię. Jane jest właśnie taką bohaterką, którą uwielbiam. Mądrą, inteligentną i z ciętym językiem. Nie jest typową cichą myszką, których tak bardzo nie znoszę w historiach obyczajowych i romansach. Nie znoszę, kiedy dziewczyna nie zna swojej wartości poddając się mężczyźnie. Tutaj Jane została świetnie wykreowana przez autorkę.

Książkę czyta się w mgnieniu oka. Lekkość pióra autorki oraz poczucie humoru, które Pani Doucher wplotła w historię powodują, że przez książkę się płynęło!

Szczerze przyznam, że nie czytałam ani pierwowzoru (wiem, wiem „Shame, shame!!!) oraz nie czytałam jeszcze żadnej książki autorki. „Rozdroża” były pierwszym podejściem do twórczości Agusty Docher, lecz pomimo tego uważam, że wielu osobom może się spodobać historia, ja osobiście czekam na ciąg dalszy i koniecznie do tej pory musze nadrobić pierwowzór, żeby nie było wstydu ;D. Po przeczytaniu tej książki, nabrałam ochoty po sięgnięcie kolejnych dzieł Pani Docher i na pewno w niedalekiej przyszłości się to stanie (nawet już kolejna stoi na półce i na mnie zerka). Każdej osobie lubującej się w literaturze kobiecej polecam serdecznie zapoznać się z tą pozycją, szczególnie na zbliżające się jeszcze dłuższe wieczory jesienne, a niedługo zimowe wieczory.

A w stronę autorki, naprawdę wielki ukłon i gromkie brawa. 

Za udostępnienie egzemplarza serdecznie dziękuję Wydawnictwu Editio Red.
14.10.2019
Alpha

wtorek, 8 października 2019

65#Rubież


Tytuł: Rubież 
Autor: Marcin A. Guzek 
Rok wydania: 2019 
Wydawnictwo: Genius Creations 
Liczba Stron: 340 

Opis:

Minęło pięć lat od upadku Komandorii 54. Pogranicze pogrąża się w narastającym chaosie. Zakon wysyła na Rubież zaprawionych w bojach weteranów pod wodzą Nathaniela Eversona z nadzieją, że uda się im powstrzymać wrogów Imperium.

W pobliskim grodzie zostaje zamordowana Szara Strażniczka. Tropy prowadzą do organizacji czarnoksiężników przemycających przez granicą magiczne artefakty. Na całym pograniczu wiedźmy uprowadzają dzieci i składają je w ofierze w tajemniczym rytuale. Sklaviańscy wodzowie podjudzani przez plemiennych szamanów planują kolejne rajdy na pogranicze. Ktoś próbuje przyzwać potężnego demona Anathumm, boga wojny i zniszczenia z Dalekiego Wschodu.

Jakby tego wszystkiego było mało Szare Płaszcze muszą wyruszyć do Orłowa, miasta nawiedzanego przez Bestię i skrywającego tajemnicę Plagi, która niemal doprowadziła Imperium do upadku. Tutaj w ruinach komandorii ukryty jest potężny artefakt, mogący ocalić całe pogranicze.

Książę, Mnich, Śmieszek, Wariatka i Wielkolud ponownie stają w obronie mieszkańców Rubieży.



Recenzja:

Niedawno opowiadałam o pierwszym tomie „Szarych Płaszczów: Komadoria 54”. Po zakończeniu tamtej książki sięgnęłam od razu po drugi tom, lecz nie mogłam się pogodzić z losami, niektórych bohaterów i na jakiś czas musiałam odłożyć tę książkę. Po około trzech, czterech dni wróciłam do czytania, lecz ból w sercu nadal, gdzieś się tam plątał. Mimo to czytałam i jak przez mgłę przyswajałam kolejne przygody bohaterów z poprzedniego tomu. Już na początku dostajemy informację, że akcja „Rubieży” dzieje się po pięciu latach od zakończenia poprzedniej części, a tytułowa Komandoria 54 upadła. Bohaterowie, a przynajmniej ich część przeniosła się do Komandorii 42. Napisałam część, ze względu na to, że np. Magnus stał się Nomadem i przez pięć lat kontynuował ściganie wiedźm, które zapoczątkował w pierwszym tomie od zabójstwa czarownicy, która przepowiedziała czterem bohaterom w jakich okolicznościach umrą, natomiast Cass, dziewczyna o zdolności widzenia duchów spędzała czas na Czarnej Skale pod okiem Wielkiego Mistrza, zwanego również Wielkim Krukiem.

Tyle że nadchodzące wydarzenia spowodują, że dawni znajomi będą musieli na nowo połączyć siły, aby stawić czoła niebezpieczeństwom z Rubieży.

Do Komandorii dociera wiadomość o płaszczobójstwie. Nathaniel (Książę), który dowodzi Komandorią 42 wszczyna śledztwo w tej sprawie. Jednocześnie do Komandorii przybywa dawna znajoma rekrutów – Cass, która wraz z Wielkim Krukiem wyrusza do opuszczonego miasta pełnego duchów. Jakby było tego mało, przybywa jeszcze delegacja od panującego władcy w celu zbadania sytuacji, jak kształtuje się na Rubieżach i po upadku Komandorii 54. Jednak nie wszystko zostało powiedziane, na przykład to, że w samej ekspedycji uczestniczy przyszły Imperator.

Kto tym razem zapłaci najwyższą cenę, jaką jest śmierć? Kto okaże się winnym?

Tego już Wam nie zdradzę :D, to już musicie sami odkryć!

W tej części pokochałam kolejnego bohatera, który w poprzedniej tylko przemykał na kartkach powieści w cieniu innych bohaterów. W „Rubieży” autor postanowił zrobić z niego bohatera, dzięki czemu większość czytelników (w tym ja – tak przyznaję się do winy ;p) zwróciła na niego większa uwagę. Mowa tu o Magnusie.

Nie wiem czemu, czytając tę część miałam wrażenie, że jest nieco gorsza od pierwszej. Możliwe, że przez emocje towarzyszące po pierwszym tomie wzięły nade mną górę. Nie zgadzałam się z losem bohaterów, jednak czy to nie wyróżnia dobrej książki? „Rubież” tak jak i „Komandoria 54” składa się z rozdziałów, które spokojnie można nazwać opowiadaniami łączącymi historię w całość. Odniosłam również wrażenie, że mniej autor nawiązuje do magii niż w pierwszej części, a więcej jest swego rodzaju pościgów, wypraw, spraw do rozwiązania niż samej walki z magią. Co nie oznacza, że nie da się wyczuć jej obecności oraz budowanego w historii klimatu. To autorowi wyszło idealnie. Oba tomy są dopracowane, co tylko skutkuje tym, że lektura jest lekka i przyjemna. Jednak gdzieś w głębi czuję pewien nie dosyt i liczę na kolejne tomy z przygodami Szarych Płaszczy 😊

Na koniec dodam, że bardzo spodobało mi się (UWAGA SPOJLER) nawiązanie do losu dawnego przywódcy rekrutów Duncana. W tej części autor przedstawił nam jego młodszego brata, który również został rekrutem oraz wyraz hołdu pamięci Duncana, który złożył jego przyjaciel – Mnich. Lucjusz, jak wiedzą ci co czytali pierwszy tom, był zakochany w Amelii, dziewczynie pochodzącej z wioski nieopodal Komandorii 54. W „Rubieży” Mnich jest już jej mężem i mają małego synka, którego nazwali Duncun. Jak to przeczytałam, to pojawił się na moje twarzy szeroki uśmiech, ponieważ w pierwszym tomie to właśnie dowódca rekrutów był moją ulubioną postacią.

Wypatruję kolejnych publikacji tego autora, a za możliwość przeczytania bardzo dziękuję Wydawnictwu Genius Creations.
08.10.2019
Alpha

czwartek, 3 października 2019

64#"Dystrykt Warszawa"


Tytuł: Dystrykt Warszawa 
Autor: Rafał Barbaj 
Rok wydania: 2019 
Wydawnictwo: Genius Creations 
Liczba Stron: 456 

Opis:

Warszawa dogorywa pod czerwonym niebem obrócona w gruzy przez tajemniczy kataklizm. Ponad ruinami wieżowców majaczy obrzydliwa Rana, a na ulicach niedobitki mieszkańców uparcie walczą o przetrwanie.

Ocalenie czeka jedynie w enklawach, którymi rządzą Kształtujący – ludzie obdarzeni nieludzką mocą. Czy wystarczy im jednak sił, aby oprzeć się krążącym po opustoszałym mieście Przemienionym i łupieżcom? Jakby tego było mało, w stolicy zaczyna pojawiać się koszmarna Horda…

Ostatnim bastionem ocalałych jest Dystrykt Warszawa, który zapewnia schronienie i pozory normalnego życia za murami Starego Miasta.

W tym samym czasie w odciętym od świata bloku na warszawskich Bielanach czas każdego dnia cofa swój bieg, a dziwnym prawom Izolacji nie jest w stanie oprzeć się nawet śmierć. Uwięzieni mieszkańcy, doprowadzeni na skraj szaleństwa, zrobią wszystko, żeby wydostać się na zewnątrz. Nie wiedzą tylko jeszcze, jak bardzo mogą tego żałować…

Recenzja:

Kolejna propozycja na jesienne wieczory, jest również od wydawnictwa Genius Creations ale dla wielbicieli historii postapokaliptycznych, oraz filmu dzień świstaka. Co byście powiedzieli na to, że w dzień w dzień budzicie się i dokładnie dzieje się to samo? Te same wiadomości, jedzenie, które jedliście wczoraj, a osoby, które zmarły powracają do życia. Czy to nie brzmi strasznie? Tym bardziej, jak jeszcze poczytuje się historię „Dystrykt” w nocnych godzinach, a po odłożeniu książki i zgaszeniu światła powracają myśli i odczucia z przeczytanych stron. Ta książka to istna gwarancja na posiadanie kaca!

Kiedy człowiek staje twarzą w twarz z niebezpieczeństwem zacierają się granice człowieczeństwa i budzi się instynkt przetrwania. Fabuła skupia się na skutkach tajemniczego kataklizmu zwanego Raną oraz na losach trójki bohaterów, których obserwujemy przez całą książkę. W pierw towarzyszymy całej trójce, która w końcu rozdziela się po opuszczeniu Izolacji i trafia w różne miejsca. Książka nie tylko opowiada o tajemniczym kataklizmie, ale również ukazuje jak bohaterowie muszą się nauczyć żyć w nowym świecie i dostosować się do nowych realiów.

Warszawa jest zniszczona, a nad nią rozwarta Rana, przez którą sączy się jakaś nieznana moc powoduje, że ludzie i rośliny zmieniają się w potwory. Jednak dzięki pewnym ludziom, posiadających zdolność zapanowania nad mocą wpływającą na wszystkie żywe organizmy, dzięki czemu w pewnym stopniu powstrzymują ją i ratują ludzi.

Dzięki lekkiemu, przystępnemu stylowi oraz polskim realiom czytelnikowi łatwo odnaleźć się w historii. Cały motyw postapokaliptyczny, tajemniczej Rany, Przemienionych, roślinności jest przez autora dopracowana do ostatniej kropki, za co kolejny ogromny plus. Czytając książkę, czuć, że autor wyczerpał temat i nic nie zostało pominięte, dlatego też jak będę obserwować kolejne nowości w wydawnictwie to na pewno będę wyglądać autora i jego nowości. W dodatku wielowątkowa fabuła i perspektywa różnych bohaterów pozwala na dokładniejsze prześledzenie historii, co oddaje niesamowity klimat utrzymany w tej książce.

To co mi się podobało to, to że w końcu jakaś historia o zagładzie świata nie zaczyna się klasycznie w Ameryce czy Rosji, tylko w końcu w Polsce i za to już autor ma ogromny plus. W ogóle dzięki wydawnictwu Genius Creations poznaję coraz to zdolniejszych polskich twórców i jestem zachwycona, bo mamy równie dobrych pisarzy jak zagranicą. Jeśli nie boicie się doświadczać polskich historii, to serdecznie polecam, a jeśli się boicie, to znowu się powtórzę – czytajcie polskich twórców i wspierajcie niesamowite historie, żeby nie tylko nasz kraj o nich usłyszał, ale też, żeby autorzy mieli szansę zaistnieć zagranicą!

Za możliwość tej niesamowitej, budzącej w niektórych momentach grozę historii dziękuję Wydawnictwu Genius Creations.

środa, 2 października 2019

63#"Pani Czterdziestu Żywiołów"



Tytuł: Pani Czterdziestu Żywiołów 
Autor: Witold Dworakowski 
Rok wydania: 2019 
Wydawnictwo: Genius Creations 
Liczba Stron: 363 

Opis:

Załoga debrisowca „Demeter” składa się zaledwie z dwóch osób: najlepszego w swoim mniemaniu pilota w galaktyce Erwina Dexmore’a i genialnej w mniemaniu wszystkich inżynier Kariny Wulf. Mimo że różnią się oni od siebie jak supernowa od czarnej dziury, stanowią zgrany zespół, zdolny wykonać nawet najniebezpieczniejsze misje w najodleglejszych zakątkach galaktyki. Biznes kwitnie, a reputacja załogi „Demeter” właściwie nie mogłaby już być lepsza.

Wszystko zmienia się, kiedy w trakcie jednej z podróży natrafiają na legendarny okręt piracki, „Panią Czterdziestu Żywiołów”. Rozpoczyna się pościg aż po horyzont zdarzeń i ucieczka do równoległych wymiarów. A to dopiero początek…


Recenzja:

Zapnijcie pasy, gdyż dzisiaj zabiorę Was na przygodę, jakiej nie było od czasów „Planety Skarbów”. Lubicie historię osadzone w kosmosie ze statkami prackimi? To ta książka będzie dla Was. Gdy tylko zaczęłam czytać ją poczułam się, jakbym na nowo była dzieckiem i dopiero co zasiadłą przed telewizorem, żeby obejrzeć wyżej wspomnianą bajkę. Byłam zachwycona i nie wiedziałam, kiedy zdążyłam połknąć książkę, więc jeśli tak jak ja kochaliście „Plantę Skarbów” i tęskniliście za nią to historia Dworakowskiego na pewno wam się spodoba.

Fabuła podzielona na opowiadania skupia się na załodze kosmicznego statku „Demeter”, która składa się z dwóch osób, pilota i inżyniera, którzy razem są w stanie dokonać rzeczy niemożliwych. Oboje różni, lecz tworzą niesamowity zespół, to właśnie o ich przygodach są opowiadania, których fabuły nie będę zdradzać 😉.

Autor podchodzi bardzo profesjonalnie do opisów statków czy sformułowań technologicznych, przez co niedoświadczony w tym temacie czytelnik może się zagubić. Skróty i zwroty mogą wprowadzić pewien zament, przez co książka może zostać źle odebrana, lecz uważam, że warto się nagimnastykować i spróbować przemóc tę niechęć. W końcu jakby nie patrzeć autor utrzymuje historię w świecie statków kosmicznych i poszukiwaczy skarbów opisywanych czasów. Plusem w tej całej sytuacji jest, że autor po tym gruncie porusza się naprawdę bardzo sprawnie i widać wiedzę, którą posiada, co tylko dodaje profesjonalizmu książce i jej dopracowaniu.

Książkę czyta się w mgnieniu oka, a jest tak za sprawą jej budowy, a mianowicie zbioru opowiadań, jak wyżej wspomniałam. Pomimo pojawiających się cojakiś czas bardziej skomplikowanych pojęć, to czytelnik nie ma problemu z odnalezienie się w wykreowanym przez autora świecie. Przez książkę się dosłownie płynie, jak statki przez kosmos 😉. Nie zabrakło w książce również relacji między bohaterami, która bardzo mi się spodobała, a w dodatku autor zakończył tak książkę, że w razie co będzie mógł kontynuować przygody z załogi.

Jak najbardziej polecam tę książkę fanom science-fiction, a w szczególności „Gwiezdnych Wojen”. Myślę, że książka nie zawiedzie, a może doprowadzić do nowego odkrycia, jak to było w moim przypadku 😊.

Za możliwość tej niesamowitej, budzącej w niektórych momentach grozę historii dziękuję Wydawnictwu Genius Creations.

02.10.2019r
Alpha

128# "Odlecimy stąd"

Tytuł: Odlecimy stąd Autor: Anna Dąbrowska Rok wydania: 17.03.2020 Liczba Stron: 332 Wydawnictwo: Wydawnictwo Novae Res  Opis: Dziewiętnasto...