niedziela, 30 grudnia 2018

Zapowiedź - "GORDIAN"


Jeszcze stary rok się nie skończył, a ja już przychodzę do Was z gorącą zapowiedzią! 16 stycznia swoją premierę będzie miał "Gordian" Melissy Darwood!

Jak możecie pamiętać od autorki na blogu pojawił się już "TRYJON", a teraz dzięki uprzejmości WYDAWNICTWU NIEZWYKŁE będę mogła zrecenzować dla Was tę nadchodzącą bombę!



O czym będzie książka? 

Pikantna. Mroczna. Mocno erotyczna powieść.

Gordian zawsze stawia na swoim. Jest trenerem sztuk walki, studentem inżynierii, mężczyzną, któremu nie oprze się żadna dziewczyna. Z wyjątkiem nowo poznanej, przybranej siostry – Kiry, której zdobycie stanowi dla niego nie lada wyzwanie.

Gordian skrywa mroczne tajemnice. Zbrodnia, której się dopuścił trawi go od środka. Seks wydaje się być najlepszym sposobem na rozładowanie buzujących w nim emocji, lecz czy wystarczającym? Czy każdy grzech można odkupić? Czy rany z przeszłości mogą się zabliźnić na dobre? Czy dwoje poranionych przez życie ludzi powinno być razem?


MELISSA DARWOOD

Pisarka powieści dla kobiet i młodzieży, tworząca pod pseudonimem. Pochodzi z niewielkiej leśnej miejscowości w środkowej Polsce. Jej książki cechują lekki styl, charakterni bohaterowie, nieprzewidywalność fabuły i romantyczność. Autorka debiutowała w 2013 roku bestsellerową powieścią z gatunku young-adult „Larista”. Pozostałe wydane książki autorki to „Pryncypium”, „Luonto”, „Tryjon” i „Guerra”. Powieść „Gordian - grzech” jest pierwszym tomem serii erotycznej, jaki wyszedł spod pióra pisarki. Strona internetowa Melissy: www.melissadarwood.com  

Kto już doczekać się nie może? 
Ja strasznie!

Alpha
30.12.2018

czwartek, 27 grudnia 2018

23# "Pachnący Naftaliną"


Tytuł: Pachnący Naftaliną
Autor: Oliwia Stępień 
Rok wydania: 2018
Wydawnictwo: Novae Res 
Liczba Stron: 280 

Opis:

Zemsta się nie przedawnia.

Kiedy Alicja ucieka sprzed ołtarza w przeddzień ślubu, nie wie jeszcze, że tak naprawdę nie da się uciec zbyt daleko. Szczególnie jeśli po drodze skręci się kilka razy w niewłaściwą stronę... Kobieta wpada w sidła Adama, tyrana ukrywającego się pod maską porządnego człowieka i cenionego kardiologa. Upokarzana i zaszczuta, pewnego dnia decyduje się wymierzyć sprawiedliwość swojemu dręczycielowi i rozpoczyna nowe życie. Ale kiedy wydaje się, że w końcu znalazła upragniony spokój, ktoś postanawia ją rozliczyć z przeszłości...

Recenzja:

Decyzje i konsekwencje. Coś co niektórym jest bliskie, a innym dalekie. Zbyt chaotyczne podejmowanie decyzji i machanie na to ręką. Myślenie: „Jakoś to będzie” lub słynne „oj tam, oj tam”. Jednak często nie zdajemy sobie sprawy z tego, że nie tylko za siebie jesteśmy odpowiedzialni. Nasze czyny mogą nie tylko nas zranić, narazić na niebezpieczeństwo.

Dzisiaj zamierzam Wam przybliżyć książkę, którą naprawdę warto przeczytać, która pokazuje, jak łatwo i jak szybko możemy zniszczyć swoje życie oraz osób, które są dla nas ważne. Zapraszam Was na recenzję „Pachnącego Naftaliną” Oliwii Stępień.

„Może i była to miłość toksyczna i niepoprawna,
ale i zdolna do poświęceń.”

Główną bohaterkę poznajemy już na pierwszych stronach powieści, gdzie szykuje się do swojego ślubu. Wstęp jak z bajki. Uroczy. Oczywiście do momentu, kiedy kobieta odkrywa, że jej narzeczony zdradza ją i to w noc przed ceremoniom. Powiecie, że to nic niezwykłego. Jednak Karol – wybranek głównej bohaterki, nie zdradzał jej z kobietą, a mężczyzną. Można rzec: „Cios poniżej pasa.”

Dziewczyna ucieka sprzed ołtarza, zrywając wszelkie kontakty z rodziną oraz z niedoszłym mężem.

Wpada z deszczu pod rynnę. Pod skrzydła przygarnia ją wilk w owczej skórze. Ceniony kardiolog przyjmuję ją jako gospodynię w jego domu, a przynajmniej tak jest nazywana oficjalnie. Oczywiście, jak to leży w ludzkiej naturze rozchodzi się plotka, że Alicja nie tylko zajmuje się sprzątaniem. Plotki są prawdą. W pewnym sensie można powiedzieć, że para darzy się jakimś uczuciem, ale żebym nazwała to miłością, to w tym momencie mocno przesadziłabym.

Śledząc historię Alicji, dowiadujemy się, że pomiędzy ucieczką, a przyjęciem przez Adama – kardiologa, kobieta dorobiła się brzydkiej blizny na twarzy oraz bolesnych wspomnień. Co się wydarzyło podczas ucieczki dziewczyny? Tego dowiemy się z czasem.

Bajka z cudownym księciem zaczyna się sypać w momencie, kiedy Alicja spodziewa się ich dziecka. Adam staje się jeszcze bardziej zazdrosny i zaborczy niż był dotychczas. W tym czasie umiera mama Alicji. Kobieta odchodzi nie pogodziwszy się z córką, pomimo tego dziewczyna jedzenie na pogrzeb i spotyka swojego dawnego narzeczonego i od tego momentu zaczynają się kłopoty.

Karol odwozi Alicję do domu, co zostaje zauważone przez Adama. Lekarz wpada w furię i doprowadza do poronienia dziecka, a także do decyzji Alicji o opuszczeniu Adama. Zrozpaczona dziewczyna postanawia rozpocząć nowe życie i dzięki pomocy życzliwych osób udaje się jej stanąć na nogi. Jednak nie spodziewa się tego, że dotychczasowe wydarzenia były jedynie rozgrzewką losu. Najgorsze miało dopiero nadejść z anonimowymi pogróżkami.

„Zaczynam nowe życie.
Powtórnie.
Przeszłość jest jak tatuaż, zostaje z człowiekiem na zawsze.
Blizny i tatuaże.
Należy czekać na odpowiednią chwilę,
na chwilę, kiedy szafa naszych wspomnień
zaczyna pachnieć naftaliną.”

Postać Alicji denerwowała mnie. Podczas czytania wiele razy klepałam się w głowę na decyzje dziewczyny, szczególnie już pod koniec książki. Nawet sam fakt, kiedy dziewczyna zaczęła dostawać anonimowe listy z groźbami, zamiatała sprawę pod dywan, zamiast pójść na policję. Jednak zamierzała to przeczekać, ale kiedy osobiście zauważyłabym, że ktoś grzebał mi w szafie, kiedy mnie nie było w domu i do tego mieszkałabym sama, to niczym struś pędziwiatr pobiegłabym na komisariat.

Po skończeniu książki nie było mi jej żal. W ogóle.

Żal było mi natomiast Jana. Od samego początku, kiedy tylko zaczął umawiać się z Alicją. Wpierw żałowałam go ze względu na charakter Alicji. Ja rozumiem, że każda kobieta chce wyglądać ładnie i być szczupłą, ale przyznawać się do tego, że lubi bulimię? Tego nie mogłam przyjąć przez całą lekturę. Wracając. Jan wydawał się spełnieniem marzeń każdej kobiety i to już wydało mi się podejrzane, jednak i tak go polubiłam. Dalej tej postaci nie będę opisywać, bo za dużo zdradzę, a jak chcecie go poznać, to musicie sięgnąć po książkę. Powiem jeszcze tylko, że potem było mi go bardzo szkoda z innego powodu i szczerze nie dziwiłam się, że postąpił tak, jak postąpił.

Cudowny lekarz, kardiolog, lecz fatalny ojciec i mężczyzna. Adam, który od Alicji jest o wiele starszy, gdyż ma na karku już pięćdziesiąt jeden lat i syna w podobnym wieku co Alicja. Jego hobby to polowanie.

Główna bohaterka była ostrzegana przed kardiologiem nawet przez jego własnego syna. Wiktor ostrzegał ją wiele razy i proponował, żeby odeszła widząc ślady i sińce, jakie jego ojciec pozostawiał na ciele Alicji.

Jako czytelnik jakoś nie przywiązałam się mocno do tej postaci. Nie polubiłam go, ani nie znielubiłam. Tak naprawdę był mi obojętny,

Jednak bardzo polubiłam Karola. Po prologu miałam do niego mieszane uczucia, jednak im dalej w las, im więcej wspomnień było przedstawianych z nim w roli głównej, tym coraz bardziej lubiłam tę postać. Po decyzji Alicji w trakcie czytania miałam ochotę dosłownie rzucić książką, bo było widać, że chłopak naprawdę się zmienił i może ja jestem naiwna i głupia, ale osobiście dałabym mu jeszcze jedną szansę.

„Nie ma nic gorszego, jak zostać samym 
z własnymi lękami,
samotnie stawać twarzą w twarz z najcięższymi spośród
wszystkich poważnych wyrzutów sumienia.”

Sięgając po tę książkę spodziewałam się zupełnie czegoś innego. W żadnym wypadku nie zawiodłam się, a wręcz przeciwnie byłam zaskoczona pozytywnie. Spodziewałam się schematycznej powieści, o silnej kobiecie, która mści się za swoje krzywdy na brutalnym mężczyźnie. Tutaj dostałam zupełnie co innego. Gdyby nie fakt, że rano musiałam wstawać na ćwiczenia, to z wielką przyjemnością zarwałabym noc dla tej książki.

Przez strony dosłownie się płynęło, poznając historię Alicji oraz konsekwencje jej jednej decyzji. „Pachnący naftaliną” to świetnie napisana powieści, która idealnie pokazuje, jak błędy z przeszłości mogą się za nami ciągnąć i ciągnąć, a także jak nasze decyzje mogą zniszczyć życie nie tylko nam, ale i osobom, które nas otaczają.

Co prawda końcówki już w pewnym momencie się domyśliłam, jednak nie zbytnio mi to nie odebrało przyjemności w czytaniu tej pozycji.

Za udostępnienie egzemplarza dziękuję Wydawnictwu Novae Res.



Alpha
27.12.2018

poniedziałek, 10 grudnia 2018

22# "Kłamca 2.5"



Tytuł: Kłamca 2.5 Machinomachia 
Autor: Jakub Ćwiek 
Rok wydania: 14 litopada 2018 
Wydawnictwo: SQN 
Liczba Stron: 204 

Opis:

"Loki wykorzystywany przez anioły do prostych, nieangażujących go zadań za marną wypłatę nareszcie ma okazję rozwinąć skrzydła. Co się jednak wydarzy, gdy naprzeciw Kłamcy stanie bóg, który jak nikt wcześniej wie, jak wykorzystać… technikę przyszłości? I to w skali makro!

Tych kilka absolutnie wciągających opowiastek o Lokim znakomicie uzupełnia luki w jego dotychczasowej historii.

Dowiedz się, co robił Kłamca, gdy byłeś przekonany, że odpoczywał na plaży z drinkiem."

Recenzja:

Dzisiaj porozmawiamy o kolejnej części wznawianego przez wydawnictwo SQN cyklu „Cyngla Niebios” autorstwa Jakuba Ćwieka. Jest to kolejny zbór opowiadań, który wyszedł pod tytułem „Kłamca 2.5 Machinomachia”. Jak wskazuje nazwa akcja dzieje się pomiędzy drugim a trzecim tomem, choć można ją przeczytać zarówno po zakończeniu cyklu, gdyż nie jest ciągiem dalszym fabuły. Zresztą jak na razie nie mieliśmy do czynienia z ciągłością, gdyż jak wiadomo dwa poprzednie tomy były również zbiorem opowiadań.

W tym krótkim zbiorze, który ma tylko dwieście stron znajdziemy cztery opowiadania oraz powrót sławnej gry Kłamcianki. Co prawda sam autor jak i wydawnictwo sugeruje, że jest to pewien smaczek dla takich, jak ja pechowców, którzy nie załapali się na pierwszą wersję gry i pełni ona pewien rodzaj smaczku, gdyż nie oszukujmy się, ale papierowe karty ze stron książki mogą się nam szybko pognieść, zgubić no i nie wygodnie będzie się nimi grało. Mi osobiście pasuje takie rozwiązanie, gdyż bardziej chciałam zobaczyć na czym polegała ta gra, jednak osoby, które pragnęły w nią zagrać mogą poczuć się trochę zawiedzione.

Tak się mówiło?
Kręćka?
Kojot czasem nie był pewien,
co w języku białych ma znaczenie,
a co jest debilnym słowem ułożonym na poczekaniu z lenistwa.”



Przejdźmy zatem do tego co najważniejsze, czyli treści. Tym razem autor serwuje nam cztery opowiadania.

Pierwsze z nich to „ HANDLARZ SNÓW”. W tym bardzo krótkim opowiadaniu mamy szybką akcję rozgrywającą się w hotelu.

Pierwszy bohater, z którym mamy do czynienia okazuje się być Kojotem, dawnym duchem, w którego wierzyli Indianie. Autor od pierwszej chwili przedstawia go jako typowego cwaniaczka, od którego aż czuć pewność siebie. Wykazuje nawet chęć bezinteresownej, ale tylko na pierwszy rzut oka, pomocy. Zagaduje do mężczyzny, który nie potrafi poradzić sobie z hotelowym kluczem magnetycznym, a przy okazji odnajduje w telefonie mężczyzny numer do żony. Po czym rozchodzą się.

Obaj udają się w swoje strony. Kojot spotyka się ze swoim wyznawcą, lecz nim przejdą do rzeczy, dawny bożek wykonuje telefon i usłużnie donosi żonie mężczyzny, gdzie jej wybranek aktualnie się znajduje. Kojot jeszcze nie ma pojęcia, że wpadł w pułapkę boga kłamstw.

Drugi z bohaterów to jak już wspomniałam wyznawca Kojota, który pełni rolę szamana. Dominic Verenton lub Idący-W-Cieniu poprosił swojego boga o pomoc. Jego marzeniem była autonomia Indian w Stanach. W darze od Kojota miał otrzymać Łapacze Snów, które były rozwiązaniem problemów, lecz w tym momencie pojawił się Loki wraz z aniołami i pokrzyżował wszelkie plany.

Rozpierała go duma.
Nie z powodu samego podrywu, choć ten udał się koncertowo,
a ta iluzja?
Wizja, dźwięki, zapachy, ogarnianie czterech widmowych postaci przy stoliku
i jednej na pierwszym planie.
Do tego interakcja i niezbędne do tego odgrywanie…
Tak, Kłamca mógł być dumny z tego,
jak właśnie elegancko i sprytnie spławił sam siebie,
odbijając sobie dziewczynę.
To był majstersztyk!”

Następne opowiadanie jest idealne na walentynki, szczególnie dla Singli. Dlaczego? A no dlatego, że mamy tu do czynienia z nieszczęśliwie zakochanym aniołem. I nawet jak czytałam to za pierwszym razem, to skojarzyło mi się to z „Miastem Aniołów”, o którym nawet sam autor wspomina. Tylko tyle, że te dwie historie mają wspólny wątek zakochanego anioła w śmiertelniczce, a kończą się zupełnie inaczej.

Zwyczajny wieczór. Loki zamierza spędzić go w klubie, ewentualnie poznać jakąś damę. Po wybraniu odpowiedniego celu zaczyna grę, oczywiście zwycięską. Niestety wszelkie plany nordyckiego Asa niweczy pewien ogromny anioł, który nota bene uważany jest za zaginionego lub zmarłego.

Loki ląduje w szpitalu zbity na kwaśne jabłko przez chorobliwie zazdrosnego anioła i tak zostaje tytułowym Swatem. Jednak jeśli chcecie posłuchać mojej rady, to jeśli kiedyś go spotkacie, to nie zgadzajcie się na to, domyślcie się jak skończyła się ta przygoda…

Powyższe dwa opowiadania, które opisałam są wprowadzeniem do tytułowego opowiadania „Machinomachia”, w której akcja nie zwalnia nawet na sekundę!

„Cały ten wieczór wcale nie był towarzyskim wydarzeniem,
ma które udało się jej wreszcie wyciągnąć swojego nietypowego chłopaka.
Był przykrywką dla kolejnej nadprzyrodzonej sprawy
lub złożonego przekrętu.
Innymi słowy: Kłamca był w pracy.”



Olimpia. Grecja. Rok 426.

Skoro trafiamy di Grecji, to oczywiście stykamy się z greckimi bogami, a także sławnym posągiem Zeusa.

Wszystko zaczyna się od pracy Hefajstosa i Fidiasza nad posągiem najwyższego boga w panteonie. Jednak nie był to zwyczajna rzeźba. Boski kowal stworzył ogromnego robota! Tak robota! I tym pomysłem Ćwiek zdobył moje serduszko w tej części. Absolutnie fantastyczny pomysł i szczerze powiem, że od jakiegoś czasu zastanawiam się czy w starożytności nie było wyższej technologii… ale to nie o tym mieliśmy dzisiaj mówić.

Przenosimy się do dzisiejszych czasów, gdzie Loki wraz ze swoją dziewczyną Jenny wkręca się na wystawę i aukcję pod naswą „Bogowie pośród ludzi”. Ciekawa nazwa, co nie? Właśnie na niej są licytowane starożytne artefakty związane ze zdegradowanymi bóstwami. Oczywiście, jak można było się spodziewać, licytacja zostaje przerwana. Na salę wtargnęły roboty ninja, które ukradły artefakt: „Tarcze Argonautów”.

Tak o to wygląda wstęp do akcji z rodem z filmu „Godzilla”, a przynajmniej tak mi się skojarzyło. Natomiast sam moment aukcji od razu przypomniał mi scenę z filmu „Hellboy 2 Złota Armia”. Szczerze nie mam pewności czy autor miał taki zamysł, aby nawiązywać do tych filmów, jednak znając zamiłowanie Kuby do popkultury, to mocno obstawiam, że mógł mieć to na celu.

Po wielkiej maszynie Hefajstosa, która przypominała Zeusa, aniołów walczących z robotami Ninja i Lokiego ze spółką emocje opadają i zostaje nam ostatnie opowiadanie „Jestem Mike”.

„ – Za długo siedzę w tej skórze – powiedział do siebie. – Ale, cholera,
robię to po to, by wykazać, że…
– … czasem decyzje Pana są błędne? – Archanioł przyjrzał mu się badawczo.”

Mike zostaje przyprowadzony przez swojego kumpla – Carla, na spotkanie byłych bogów, które od razu kojarzy się z AA. Każdy z członków podejmuje się zabranie głosu i zaczyna swoje wystąpienie od „Cześć, jestem (tu wstaw imię). Jestem upadłym bogiem i nie używałem mocy od (wstawić określoną ramę czasową). Następnie rozwija temat, jak to bardzo kusi użycie umiejętności lub mówi o czymś innym.

Nikt oczywiście z zebranych nie przypuszcza, że Mike to tak naprawdę Archanioł Gabriel, a Carl to Loki. Autor opisuje kolejne spotkania, a czytelnik doskonale zdaje sobie sprawę, że zbliża się do końca tego króciutkiej części. Ostatnia opowieść nie wpływa jakoś na emocje, w końcu to Ćwiek zafundował nam w „Machinomachii”. „Jestem Mike” jest domknięciem tej części i przyjemnym opowiadaniem kończącym „Kłamcę 2.5.”

Pamiętam doskonale, jak czytałam Kłamcę za pierwszym razem i każde kolejne opowiadanie zaczynało się nietypowo, przez co cały czas wyczekiwałam pojawienia się Lokiego. Zastanawiałam się, co dawny bóg zaraz wywinie i w jakiej postaci pojawi się tym razem. Teraz bardzo przyjemnie było wrócić do tych historii i pozostaje mi czekać na moją ulubioną część „ Papieża Sztuk”.

W tym wydaniu wraca również Kłamcianka, gra towarzyska. Po wszystkich opowiadaniach znajdziecie instrukcję i opis całej gry oraz karty do wycięcia. Dla mnie to trochę byłoby bolesne wyciąć coś z tej książki, dlatego, ja traktuję ten dodatek jako smaczek, a niekoniecznie karty do gry.

Za udostępnienie egzemplarza dziękuję Wydawnictwu SQN.

10.12.2018
Alpha


128# "Odlecimy stąd"

Tytuł: Odlecimy stąd Autor: Anna Dąbrowska Rok wydania: 17.03.2020 Liczba Stron: 332 Wydawnictwo: Wydawnictwo Novae Res  Opis: Dziewiętnasto...